Spośród ok. 350 głosowanych poprawek Sejm wprowadził do ustawy zaledwie sześć - zgłoszonych przez PO. Głosowania trwały ok. czterech godzin.
300 zł podwyżki dla mundurowych
Posłowie przegłosowali wniosek PO przewidujący podwyżki - po 300 zł - dla służb mundurowych. Pieniądze na wzrost wynagrodzeń (w sumie ponad 76 mln zł) mają pochodzić z rezerwy na przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Za poprawką było 325 posłów, przeciw 112, jeden poseł się wstrzymał.
Podwyżki nastąpią 1 października 2012 r., jeśli do tego czasu nie dojdzie do nadzwyczajnych sytuacji, wskutek których pieniądze z tej rezerwy zostałyby wykorzystane. Zgodnie z poprawką Straż Graniczna otrzyma na wzrost pensji 16,4 mln zł, Państwowa Straż Pożarna - 30 mln zł, Biuro Ochrony Rządu - 2,2 mln zł, Służba Więzienna - 27,2 mln zł.
Podobne poprawki złożyli posłowie z PSL, SP i PiS. Wnioski opozycyjne przewidywały jednak bezwarunkowe podwyżki dla służb mundurowych, które nastąpiłyby 1 lipca 2012 r.
Jarosław Zieliński z PiS powiedział przed głosowaniem wniosku, że rząd przygotowując podwyżki dla policjantów i żołnierzy od 1 lipca 2012 r. (podwyżki w wysokości ok. 300 zł obiecał podczas expose premier Donald Tusk, co wywołało protest m.in. przedstawicieli pozostałych formacji podległych MSW - PAP) pominął pozostałe służby mundurowe i dokonał podziału na lepsze i gorsze.
"Stało się to po raz pierwszy i stało się bardzo źle. Spowodowało solidarne i zrozumiałe protesty tych służb, które nie zostały objęte podwyżką od 1 lipca" - mówił. Zaznaczył, że PiS konsekwentnie składało poprawki, które miały jednakowo potraktować służby mundurowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli i państwa, ale koalicja konsekwentnie je odrzucała, twierdząc, że nie ma na to pieniędzy.
"Ta poprawka, złożona w ostatniej chwili przez PO, sprawy nie załatwia. Po pierwsze jest warunkowa (...), poza tym podwyżki będą od 1 października 2012 r. Ona niczego nie zmienia i znowu dzieli służby mundurowe na lepsze i gorsze" - podkreślił.
Sejm wprowadził do ustawy poprawkę przewidującą nowe dochody państwa i ich podział w budżetach województw: mazowieckiego i wielkopolskiego. Chodzi o tzw. dochody własne uzyskane z badań wody przez Sanepid, które nie zostały wcześniej ujęte w planach finansowych tych województw.
Mniej dla IPN
Posłowie zgodzili się też na zmiany w budżecie Instytutu Pamięci Narodowej. Jedna z poprawek zmniejsza o 2,1 mln zł wydatki na IPN, z przeznaczeniem na inspekcję sanitarną w woj. mazowieckim. Kolejna obcina wydatki majątkowe IPN o 10 mln zł, a uzyskane w ten sposób pieniądze mają zostać przeznaczone na rezerwę związaną z zobowiązaniami wymagalnymi Skarbu Państwa. Trzecia poprawka zmniejsza o 309 tys. zł wydatki majątkowe IPN i o ponad 2,6 mln zł wydatki bieżące i majątkowe jednostek podległych IPN. Uzyskane środki zostaną przesunięte na dotacje i subwencje dla jednostek włączonych do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.
Inna zgłoszona przez PO poprawka, która znalazła się w ustawie, przewiduje zmniejszenie wydatków majątkowych polskich placówek zagranicznych o 8 mln zł. Pieniądze te zostaną przeznaczone na wydatki bieżące związane z polityką zagraniczną Polski.
Odrzucono wszystkie poprawki opozycji
Wśród odrzuconych poprawek jest m.in. wniosek SLD zmniejszający o 1,8 mld zł dochody państwa z planowanego podatku od wydobywanej miedzi i srebra. Jego los podzieliły poprawki PiS zwiększająca o 1,1 mld zł wydatki Funduszu Pracy na aktywne formy walki z bezrobociem oraz poprawki zwiększające dopłaty do paliwa rolniczego.
Przepadły też poprawki Ruchu Palikota, które dzięki cięciom wydatków na administrację państwową, fundusz kościelny i IPN miały przynieść oszczędności w wysokości 2,8 mld zł. Pieniądze te RP chciał przeznaczyć na nową rezerwę celową pod nazwą Narodowy Program Wspierania Przedsiębiorczości, z którego miałyby być finansowane m.in. mikropożyczki. Nie znalazł też uznania Sejmu blok poprawek RP zmierzający do likwidacji dodatkowych wynagrodzeń rocznych, tzw. trzynastek.
Przeciw budżetowi - cała opozycja
Przed głosowaniem ustawy głos zabrali posłowie opozycji - deklarujący, że są przeciwnikami uchwalenia budżetu. Zbigniew Kuźmiuk (PiS) powiedział m.in., że budżet jest luźno związany z rzeczywistością. Zarzucił rządowi kreatywną księgowość, którą PiS szacuje na 3-4 proc. PKB, a wymiarze finansowym na 45-60 mld zł. Kuźmiuk zarzucił też rządowi, że sięga "do płytkich kieszeni, a te głębokie zostają pod ochroną" i drenuje dywidendami przedsiębiorstwa.
"Odebraliście nadzieję oświacie, straży pożarnej, innym służbom mundurowym, bezrobotnym, rolnikom, właściwie wszystkim Polakom" - oskarżał Jacek Bogucki z Solidarnej Polski. Krytykował wzrost wydatków na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz na Kancelarię Prezydenta. Według niego budżet ten będzie prowadził do obniżenia tempa wzrostu gospodarczego.
Ryszard Zbrzyzny z SLD oświadczył, że sytuacja, w której żadna poprawka opozycji nie została przyjęta, jest kuriozalna i niespotykana od wielu lat. Według niego budżet został zbudowany tak, aby na koniec 2012 r. dług publiczny nie przekroczył 55 proc. PKB.
Zgodnie z harmonogramem prac nad budżetem izba wyższa powinna podjąć decyzję ws. ewentualnych poprawek do 21 lutego. Będą one poddane pod głosowanie na posiedzeniu plenarnym Sejmu 29 lutego - 2 marca 2012 r., a 6 marca 2012 r. ustawa zostanie przekazana prezydentowi do podpisu.
Minister Rostowski o budżecie
Minister finansów Jacek Rostowski mówił dziennikarzom po głosowaniu, że prognoza budżetowa na ten rok jest obarczona wieloma ryzykami, ale podkreślał, że jednak "pole obaw się zmniejszyło", bo np. w piątek GUS podał, że szacunkowy wzrost PKB w 2011 r. wyniósł 4,3 proc., podczas gdy rząd zapisał w budżecie 3,5 proc.
"Myślę, że mamy prawo jako Polacy być dumni z tego wyniku" - powiedział Rostowski o szacunkach GUS. "Czuję się dużo spokojniejszy, jeśli chodzi o osiągnięcie 2,5 proc. wzrostu w 2012 r., uważam jednak, że jest dużo za wcześnie, żeby zastanawiać się nad jakimkolwiek podwyższeniem tej prognozy. Ciągle jest wiele elementów niepewności, ale ten wynik i może jeszcze wydarzenia w Europie uspokajają i sugerują, że wybór wariantu budżetu był słuszny" - stwierdził minister finansów.
Dodał, że "obawa przed tym, że kryzys nas dopadnie - w sensie takim, że byłaby recesja - dziś wygląda na dużo mniej prawdopodobną". "Myślę, że po wyniku w 2011 r. cel zejścia z deficytem finansów publicznych w 2012 r. poniżej 3 proc. PKB wygląda na jeszcze bardziej osiągalny" - powiedział Rostowski.
Odnosząc się do zarzutów opozycji, że budżet na 2012 r. jest nierealistyczny, Rostowski przypomniał, że podczas debaty nad ustawą na 2011 r. pojawiły się identyczne zarzuty, a okazało się, że nie tylko budżet był realistyczny, ale i konserwatywny.
Przyjęty budżet
Ustawa przewiduje, że deficyt w 2012 r. nie przekroczy 35 mld zł, a deficyt budżetu środków europejskich - 4,5 mld zł. Wydatki budżetu państwa mają wynieść nie więcej niż 328,7 mld zł, a dochody 293,7 mld zł.
Założono zamrożenie płac w państwowej sferze budżetowej i waloryzację od marca świadczeń emerytalno-rentowych. We wrześniu podwyżkę w wysokości 3,8 proc. dostaną nauczyciele. Rząd prognozował, przyjmując projekt budżetu, że w br. wzrost gospodarczy wyniesie 2,5 proc., inflacja 2,8 proc., a bezrobocie na koniec roku sięgnie 12,3 proc.