Pod koniec ubiegłego roku najwyższe średnie pensje mieli pracownicy finansów - 6,26 mln rubli (742 dol.), w przemyśle zarabiano 3,42 mln (405 dol.), a w transporcie i komunikacji - 3,23 mln (383 dol.).
"Komsomolskaja Prawda w Biełorussii" zwraca uwagę, że jak zawsze poniżej średniej zarabiali lekarze, nauczyciele i rolnicy. Ich średnia pensja wynosiła odpowiednio 2,2 mln rubli (261 dol.), 2 mln (237 dol.) i 1,83 mln (217 dol.).
Jak podkreśla dziennik, grudniowe pensje są niemal zawsze wyższe niż w pozostałych miesiącach, gdyż zawierają premie roczne i świąteczne dodatki. Według danych Biełstatu, w listopadzie średnia pensja była o 18 proc. niższa niż w grudniu.
Białoruś borykała się w ubiegłym roku z poważnymi problemami na rynku walutowym i deficytem handlowym. Inflacja w ubiegłym roku wyniosła 108,7 proc., a kurs dolara wzrósł o 187,33 proc.
W grudniu 2010 r. średnia pensja Białorusina wynosiła 1,6 mln rubli białoruskich, czyli 530 dol. po ówczesnym kursie. Pensje były wtedy podwyższane od listopada w związku z obietnicą władz, że do końca roku średnia płaca w sektorze budżetowym sięgnie równowartości 500 dolarów, co obserwatorzy wiązali z wyborami prezydenckimi 19 grudnia 2010 r.