Pakt fiskalny ma być umową międzyrządową, zawartą przez państwa strefy euro oraz chcące przystąpić do niej kraje spoza eurolandu, w tym Polski. Warszawę niepokoi m.in. to, że w myśl projektu kraje spoza strefy euro nie będą brały udziału w szczytach eurolandu, nawet jeśli podpiszą nowy traktat.
"Pakt fiskalny ma głównie na celu zdyscyplinowanie krajów strefy euro. Polska w strefie euro nie jest, będzie przy stole z pełnym prawem głosu, gdy do strefy euro przystąpi" - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej w Warszawie Sikorski.
Przypomniał, że nasz kraj nie ma głosu w OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową), w Organizacji Konferencji Islamskiej czy Unii Afrykańskiej. "Tak samo nie mamy głosu w strefie euro, bo nie jesteśmy jej członkiem" - dowodził szef polskiej dyplomacji.
Na uzgodnienie paktu fiskalnego zdecydowano się w grudniu
Jak podkreślił, dziwi go jednak ton satysfakcji, który przebija się wśród wypowiedzi niektórych publicystów czy polityków opozycyjnych, że w trwających wciąż negocjacjach coś Polsce może się nie udać.
"Ja bym apelował o elementarną solidarność narodową, gdy Polska walczy o realizację paktu Euro Plus" - powiedział Sikorski. Wyjaśnił, że chodzi to, aby kraje, które jeszcze nie są w strefie euro, ale na które decyzje strefy euro będą miały wpływ, mogły dysponować pełną informacją. "Wydaje mi się to, że to jest sprawa nas wszystkich" - ocenił minister.
Na uzgodnienie paktu fiskalnego zdecydowano się w grudniu zeszłego roku na szczycie UE, ponieważ Wielka Brytania zablokowała wzmocnienie dyscypliny budżetowej w formie traktatu obejmującego całą Wspólnotę.
Według aktualnego projektu wprowadzi on m.in. "złotą zasadę" wydatkową, zgodnie z którą roczny deficyt strukturalny sygnatariuszy paktu ma nie przekraczać 0,5 proc. nominalnego PKB. Za kontrolę wdrażania tej zasady miałby odpowiadać Trybunał Sprawiedliwości UE.