Po degradacji Paryża usankcjonowana została decydująca pozycja Berlina w duumwiracie Merkozy.
Zdegradowana z trzech A Francja to słabsza karta Paryża w rozmowach o unii fiskalnej. Wykorzystując sytuację, Niemcy chcą jak najszybciej zakończyć rozmowy o umowie międzyrządowej, – o czym w sobotę poinformowała kanclerz Angela Merkel. Dla Polski ma to poważne konsekwencje: naciskając na Berlin, może ona wymóc status obserwatora na szczytach strefy euro. Chyba że Berlin pod pozorem ekspresowego ratowania wspólnej waluty po prostu pominie postulaty państw spoza unii walutowej, które chcą utrzymać zasadę jednego stołu.
Francja jest obok Belgii i Estonii w gronie państw, które nie chcą Polski i innych krajów bez euro przy stole na szczytach strefy. Jak powiedziały nam źródła unijne: o ile opór Brukseli i Tallina jest do spacyfikowania, o tyle Paryż jest graczem wagi ciężkiej. Od piątku po degradacji przez S&P ta waga została jednak obniżona. – Pozycja Francji wobec Niemiec w unijnych negocjacjach słabnie – mówi analityk Royal Bank of Scotland Jacques Cailloux. Zaraz jednak dodaje, że wbrew oczekiwaniom Berlina nie musi to wcale oznaczać szybszego wynegocjowania paktu fiskalnego. Premier Francji Francois Fillon już zdążył zadeklarować, że nie ma powodu, by po decyzji S&P zmieniać układ sił w duumwiracie Merkozy.

Usankcjonowana nierównowaga

Nierównowaga między Berlinem a Paryżem jest jednak faktem. S&P tylko ją usankcjonowała. W grudniu wskaźnik bezrobocia w Niemczech wyniósł zaledwie 6,8 proc. We Francji wskaźnik osiągnął natomiast najwyższy poziom od 12 lat: 2,85 mln osób (9,8 proc). Deficyt budżetowy Niemiec wyniesie w tym roku 1 proc. PKB, a Francji – 5,3 proc. PKB. Berlin sprzedaje swoje obligacje z ujemną rentownością, Paryż coraz drożej płaci za swój dług.

Bankructwo Grecji sprawiłoby, że pakt fiskalny przestałby mieć znaczenie

Korzystając ze słabnącej pozycji Francji, Angela Merkel w sobotę wezwała do jak najszybszego zakończenia rozmów o unii fiskalnej i jak najszybszego (w połowie tego roku) uruchomienia Europejskiego Mechanizmu Stabilności). EMS opiewa na sumę 500 mld euro, ma pełnić funkcję europejskiego MFW i jest odpowiedzialny za dotowanie unijnych bankrutów i potencjalnych bankrutów. Zasilają go głównie Niemcy i Francja.

Polska ofensywa

Strategia Polski w rozmowach o powołaniu unii fiskalnej zasadza się na ścisłym sojuszu z Berlinem. Rząd premiera Donalda Tuska wychodzi z założenia, że poparcie umowy międzyrządowej i postulatów niemieckich pozwoli nam zabezpieczyć miejsce przy stole w czasie szczytów strefy euro. Problem jest jednak w tym, że do tej pory w żadnym z trzech projektów umowy międzyrządowej nie znalazło się postanowienie o specjalnym statusie obserwatora dla Polski na szczeblu szefa rządu i ministra finansów.
Jak pisaliśmy wcześniej na podstawie informacji z dwóch niezależnych źródeł, unijnych i rządowych, Warszawa rozważa zatem wycofanie poparcia dla umowy i jej niepodpisanie (co oczywiście nie wiąże się z zablokowaniem powołania unii fiskalnej, bo budowana jest ona na zasadzie dobrowolności przystępowania do niej). Po degradacji Francji i osłabieniu jej pozycji możliwe są dwa scenariusze: Berlin idzie na rękę Warszawie i wymusza na osłabionym Paryżu wprowadzenie do umowy zasady jednego stołu albo pomija z punktu widzenia Niemiec sprawę drugorzędną (jaką jest Polska na szczytach strefy euro) i dąży do szybkiego podpisania umowy, uruchomienia unii fiskalnej i EMS, by wzmocnić wiarygodność euro.

Realne znaczenie umowy

Jest jeszcze jeden aspekt rozmów o umowie międzyrządowej. Część obserwatorów jest zdania, że jej założenia mogą się stać niebawem po prostu nieaktualne, bo dynamika wydarzeń w strefie euro jest nieprzewidywalna. W piątek oprócz decyzji o obniżeniu ratingu Francji agencje prasowe podały informację o zawieszeniu przez banki rozmów z Atenami w kwestii restrukturyzacji greckiego zadłużenia. Bez porozumienia nie ma mowy o drugim pakiecie pomocowym dla tego kraju. A bez pakietu bankructwo Aten jest pewne. Niekontrolowane bankructwo Grecji uruchomi logikę indywidualnego radzenia sobie państw UE, w myśl zasady „ratuj się kto może”. Wówczas umowa międzyrządowa stanie się kolejnym – po pakcie dla euro plus – niewiele znaczącym dokumentem.
Oprócz Francji S&P w piątek obniżył rating ośmiu innym krajom. Trzy A straciła m.in. Austria (do AA+). O dwa stopnie został obcięty rating Włoch (do BBB+). Portugalia i Cypr zostały zdegradowane do poziomu spekulacyjnego.