UKE, który chce, by Play dostał część częstotliwości w paśmie 1800 Mhz, mocno uderzy w Orange, T-Mobile i Plusa. Telekomy protestują.
Ogłoszony przez Annę Streżyńską, szefową UKE, pomysł na przetarg nowych telekomunikacyjnych częstotliwości może mocno zmienić obraz rynku. Oferowane częstotliwości w paśmie 1800 Mhz potrzebne są operatorom do budowy szybkiego internetu w technologii LTE. Prezes UKE proponuje, by podzielić przetarg na dwie części – w jednej zwycięzcą zostałby ten, kto bardziej potrzebuje częstotliwości. Faworytem jest Play.
– Wygrana byłaby dla Play bardzo pozytywna, bo pozwoliłaby mu poprawić ofertę mobilnego internetu. A to zaostrzyłoby konkurencję na rynku – mówi Piotr Janik, analityk KBC Securities.
Playowi jeszcze łatwiej byłoby odbierać klientów Plusowi, Orange i T-Mobile. O to chodzi Annie Streżyńskiej, która przyznała, że na rynku tworzy się duopol dużych graczy. Po jednej stronie jest Zygmunt Solorz-Żak z Polkomtelem, po drugiej wspólna spółka Orange i T-Mobile.
Na razie trwają nieformalne konsultacje dokumentu dotyczącego przetargu. Telekomy nie ukrywają zastrzeżeń. – Możemy już teraz stwierdzić, że preferowanie niektórych podmiotów rynku, czyli w tym wypadku P4, w naszej ocenie jest nieuzasadnione. Jesteśmy zwolennikami tzw. czystej aukcji w przetargach na pasmo radiowe – podkreśla Wojciech Jabczyński, rzecznik Grupy TP. Dodaje, że P4 miało już wcześniej szanse zdobycia pasma 1800 Mhz, ale z niego nie skorzystało.
Skąd Play weźmie pieniądze na budowę sieci? – To gigantyczne inwestycje, które przekraczać mogą miliard złotych. Pytanie, czy rzeczywiście Play byłoby na to stać. Moim zdaniem samodzielnie może mieć z tym problemy – dodaje Piotr Janik.
Marcin Gruszka, rzecznik Playa, nie komentuje sprawy. Operator na razie analizuje sytuację.
Zbyt wysokie koszty mogą rzeczywiście zmusić właścicieli P4 do poszukania kapitału. Sprzedaż operatora może się stać faktem.