Donald Tusk chce, by EBC w nieograniczony sposób skupował obligacje. Europejski Bank Centralny skupowałby obligacji państw strefy eurow zamian za głębszą integrację i większą dyscyplinę fiskalną w Europie.
Premier proponuje zgodę na bezwarunkowy skup obligacji państw strefy euro przez Europejski Bank Centralny w zamian za głębszą integrację i większą dyscyplinę fiskalną w Europie. To propozycje polskiej prezydencji przed przyszłotygodniowym szczytem Unii, którą Tusk położył na stole.
Sprowadzają się one do czterech punktów związanych ze zmianami traktatowymi. Najważniejszy polega na zmianie zapisów dotyczących roli Banku Centralnego. – Strefa euro potrzebuje Banku Centralnego z prawdziwego zdarzenia – mówił premier. EBC dostałby uprawnienia do nieograniczonego skupowania obligacji państw strefy euro. W praktyce oznacza to możliwość dodrukowywania euro, tak jak robią to banki centralne w USA i Wielkiej Brytanii. Ma to pozwolić przetrzymać rynkowe kłopoty ze skupem obligacji i docelowo doprowadzić do obniżenia rentowności np. Włoch, co umożliwi temu państwu obsługę długu. – Obecnie przy 120 proc. długu wobec PKB i rentownościach 7 proc. nie ma na to szans – podkreśla Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy premierze.

Zaproponowane zmiany mają zwiększyć dyscyplinę fiskalną

Jak na razie Niemcy są niechętni takim rozwiązaniom, gdyż w ten sposób utraciliby kontrolę nad mechanizmami pomocowymi, a koszty drukowania euro przez EBC ponieśliby także oni. Boją się także, że sytuacja może się powtarzać w przyszłości. Dlatego Tusk proponuje, by zmiana dotycząca EBC była związana także z innymi zmianami traktatowymi. Mają one zwiększyć dyscyplinę fiskalną w Unii i zagwarantować, że nie powtórzą się kłopoty, jakie mają Grecja czy Hiszpania. Receptą mają być ściślejsza kontrola i większa integracja. Komisja Europejska miałaby nadzorować finanse państw członkowskich, a ją z kolei w większym stopniu niż dziś miałby kontrolować Parlament Europejski. Do tego, by nie było podziału na Europę kilku prędkości, państwa spoza strefy euro mogłyby uczestniczyć w szczytach euro, choć bez prawa głosu. Zmiany miałyby być przeprowadzone szybko. – Zmiany są konieczne, aby zapewnić skuteczne zarządzanie strefą euro. Rozpad unii walutowej zniweczy sukcesy gospodarcze, jakie notuje Polska. Trzeba wreszcie przerwać niemoc, która ukrywa się pod pozorem działania w postaci setek spotkań i szczytów, które nie przynoszą zadowalających efektów – powiedział premier.
Deklaracja ma też przeciąć spekulacje, że szef rządu nie zgadza się ze zdaniem swojego ministra spraw zagranicznych w sprawie polityki wobec Unii, które Radosław Sikorski przedstawił w poniedziałek w Berlinie. Bo główne tezy Tuska zgadzają się z tonem wystąpienia ministra.
Zmiany w unijnych traktatach mogą się okazać jednak trudne, bo czasochłonne i łatwe do zastopowania. Dlatego w pierwszej kolejności Berlin i Paryż chcą doprowadzić do podpisania przez 17 krajów strefy euro międzyrządowego porozumienia o zwiększeniu nadzoru nad budżetami krajów UE przez Brukselę, reformie systemów emerytalnych i podatkowych. Do tej umowy na początku tygodnia zaprosił niektóre kraje Unii spoza Eurolandu, jak Polskę i Szwecję, niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. Wczoraj tę samą informację potwierdził wielkonakładowy niemiecki dziennik „Bild Zeitung”.