Propozycja dwóch rozporządzeń w tej sprawie zakłada, że każdej jesieni kraje będą musiały przekładać projekty budżetów narodowych (jeszcze przed ich przyjęciem przez parlamenty narodowe) zarówno Komisji Europejskiej jak i eurogrupie, czyli na posiedzeniach ministrów finansów państw strefy euro.
"KE będzie mogła wystąpić do krajów o rewizję projektów budżetów, jeżeli uzna, że są w poważnym stopniu niezgodne z wymogami polityki przewidzianej w Pakcie Stabilności i Wzrostu" - powiedział Jose Barroso na konferencji prasowej w Brukseli. Chodzi o zasady dyscyplinowania finansów publicznych, które niedawno zostały dodatkowo wzmocnione w tzw. rozporządzeniach sześciopaku. Pakt ustala m.in. limit deficytu publicznego na pozimie 3 proc. i długu - 60 proc.(w relacji do PKB).
KE chciałaby mieć wgląd do narodowych planów budżetowych dwa razy do roku: najpierw przed 15 kwietnia oraz przed 15 października każdego roku, zanim zostaną uchwalone. Wprawdzie nie istniałby formalny wymóg uzyskania zatwierdzenia budżetu od Brukseli, ale KE miałaby prawo wyrażać publiczną krytykę i żądać poprawek.
Te rozwiązania nie wymagają zmiany traktatu - podkreślił Barroso.
Jeszcze większa kontrola dotyczyć ma krajów już objętych procedurą nadmiernego deficytu. Będą musiały regularnie informować KE o podejmowanych środkach oszczędnościowych, by poprawić sytuację finansów publicznych. KE będzie mogła wymagać drugiego czytania, a nawet sama zgłaszać poprawki. Największym nadzorem KE - wraz z Europejskim Bankiem Centralnym - będą objęte kraje korzystające z programu pomocy eurolandu i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (Grecja, Portugalia i Irlandia).
Ponadto "państwa członkowskie strefy euro będą zobowiązane do opracowywania swych budżetów korzystając z niezależnych doradców i prognoz" - zakłada projekt KE.
Przewodniczący KE Jose Barroso już we wtorek zapowiedział, że w niektórych przypadkach KE będzie mogła zgłaszać rekomendacje poprawek do budżetu już w trakcie jego wykonywania, a także - w przypadku ich nierealizowania - proponować "sankcje finansowe".
Występując w Parlamencie Europejskim w listopadzie Barroso przyznał, że ta "zwiększona kontrola" budżetów narodowych "da Komisji ważniejszą rolę w sprawach, które dotąd były wyłączną domeną rządów i parlamentów narodowych". "Ale to konieczne, jeśli chcemy utrzymać jedną walutę" - dodał.
W ramach zwiększania zarządzania gospodarczego strefy euro, KE przyjęła też w środę tzw. Zieloną Księgę ws. euroobligacji, gdzie proponuje trzy warianty takich wspólnych "stabilizacyjnych obligacji".
Ich zwolennicy mówią, że to jedyny ratunek na szybkie wyjście eurolandu z kryzysu zadłużenia. Pomysł w uproszczeniu oznacza, że kraje strefy euro, zamiast indywidualnie zadłużać się na rynkach, emitowałyby przynajmniej częściowo wspólne papiery dłużne. Dzięki temu kraje Północy, uważane za bezpieczne, jak Niemcy, Holandia czy Finlandia, użyczyłyby swojej wiarygodności mniej bezpiecznym krajom Południa.