W Brukseli rozpoczęła się w piątek ostatnia tura negocjacji ws. budżetu UE na 2012 r. Główną kością niezgody jest wysokość przyszłorocznych wydatków, w szczególności na badania i politykę zagraniczną. PE chce dużo więcej niż proponuje KE i rządy.

Negocjacje pomiędzy przedstawicielami Parlamentu Europejskiego i Radą ministrów UE dotyczą kształtu przyszłorocznego budżetu UE. Jeżeli strony dojdą do porozumienia - budżet na 2012 rok zostanie przyjęty, jeśli nie - KE najprawdopodobniej będzie musiała przedstawić nową propozycję, a wydatki UE będą finansowane w ramach prowizorium.

Główną kością niezgody pomiędzy PE i Radą jest wysokość unijnych wydatków. Wskazując na konieczność oszczędności w czasie kryzysu, rządy zdecydowanie obcięły (o 4 mld euro) propozycję KE, postulując zamrożenie wydatków z 2011 r. Kraje zaproponowały budżet w wysokości 129 mld euro, co stanowi zaledwie 0,98 proc. dochodu narodowego brutto UE (wzrost o 2,02 proc. w stosunku do 2011 roku pokrywa jedynie inflację); przy tym przyjęty tegoroczny budżet jest już i tak mniejszy o 3,6 mld euro w stosunku do tego, co proponowała KE. PE z kolei w październiku zaproponował wzrost środków o 5,2 proc. w stosunku do ubiegłego roku do 133,1 mld euro.

Propozycja wyjściowa KE z kwietnia ws. budżetu 2012 przewiduje wzrost wydatków o 4,9 proc. do 132,7 mld euro. Ponadto KE proponuje, co również będą musiały przyjąć państwa UE i PE w ramach koncyliacji, dodatkowe 13,1 mln euro na przygotowanie wstąpienia Chorwacji do UE.

Cięć rządy dokonały m.in. w polityce spójności (o 1,3 mld euro), badaniach (ponad 550 mln euro), działaniach wspierających konkurencyjność (około 100 mln euro) i transporcie (też 100 mln euro), czyli w obszarach uważanych za priorytetowe z inwestycyjnego punktu widzenia - co tak ważne zwłaszcza w czasach, kiedy Europa poszukuje wzrostu gospodarczego. PE zaproponował z kolei zwiększenie środków na badania (o 10 proc. do 12,5 mld euro), na politykę wewnętrzną (o prawie 7 proc. do 915,9 mln) oraz politykę zewnętrzną.

"Absolutnym priorytetem dla PE jest tutaj Palestyna i w związku z tym PE proponuje zwiększyć proponowany budżet o 85 mln euro" - wyjaśniły źródła w Radzie.

Zarówno w kwestii badań jak i polityki zewnętrznej propozycje PE wykraczają poza limity ustalone dla tych obszarów w wieloletnim budżecie UE (w przypadku polityki zagranicznej o 209 mln euro w przypadku badań o 30,7 mln euro). Dlatego PE chce użyć do ich finansowania tzw. instrumentu elastyczności. Na to nie godzi się Rada.

Ponadto jest problem dziury w tegorocznym budżecie wysokości około 550 mln euro, których KE szuka, by pokryć wydatki w polityce społecznej i badaniach. "Od pewnego czasu KE nie może zawierać nowych kontraktów na badania, nie może też zwracać państwom pieniędzy wydanych przez nie na politykę zatrudnienia" - mówiły źródła unijne. Zaznaczył przy tym, że 80 proc. brakującej sumy może zostać sfinansowane poprzez ściągane z państw kary za łamanie unijnego prawa. Resztę, czyli 110 mln euro, państwa będą musiały sfinansować same - powiedziały. Ani Rada ani PE nie zdecydowały się jeszcze czy przyjmą poprawkę KE, ale nieoficjalnie wiadomo, że część państw zdecydowanie sprzeciwia się tej propozycji.

Jak zaznaczają unijni dyplomaci, ostateczny budżet nie musi być przyjęty przez kraje jednomyślnie, ale na drodze głosowania większością kwalifikowaną. Jeśli koncyliacja się uda, Rada i PE będą miały dwa tygodnie na formalne przyjęcie budżetu; jeśli strony nie dojdą do porozumienia, KE będzie musiała przedstawić nową propozycję. Unijne prawo przewiduje, ze roczny budżet ma być ustalony do końca roku. Jeśli to się nie uda, rozpocznie się prowizorium budżetowe.