Gazeta zauważa, że dotychczas 80 proc. dostarczanego do Czech rosyjskiego gazu płynęła dalej do Niemiec. W związku z uruchomieniem Gazociągu Północnego spadnie jednak ilość surowca dostarczana ze wschodu na zachód rurociągiem Braterstwo.
Jednocześnie możliwości tranzytowe budowanej czeskiej rury Gazela, mającej połączyć się z Nord Stream za pośrednictwem niemieckiego gazociągu OPAL, są o wiele niższe niż eksploatowanego od lat Braterstwa, biegnącego z Rosji do Niemiec przez Ukrainę, Słowację i Czechy - pisze dziennik. Podczas gdy Braterstwo jest w stanie przeprawić około 50 mld m3 surowca, Gazela maksymalnie może przesłać 33 mld m3 gazu.
"The Prague Post" zwraca również uwagę, że gaz do Niemiec przez Nord Stream popłynie o wiele wcześniej, niż do Czech; budująca Gazelę spółka NET4GAS podaje, że gazociąg zostanie oddany do użytku dopiero pod koniec 2012 roku.
NET4GAS jest czeską spółką-córką niemieckiego koncernu energetycznego RWE. Zajmuje się obsługą gazociągów w Czechach.
Firma na razie nie podaje szacunków, dotyczących ewentualnych strat wynikających ze zmniejszenia tranzytu gazu przez Republikę Czeską. "The Prague Post" wyliczył je na podstawie zysków spółki w 2009 i 2010 roku, a także przewidywanego spadku ilości przesyłanego surowca.
"Sprawa dotyczy przekierowania toku gazu, co nie ma bezpośredniego związku ze wskaźnikami zysku" - podała NET4GAS na swych stronach internetowych.
"The Prague Post" przypomina jednak, że Czechy i tak znajdują się w najlepszej sytuacji ze wszystkich krajów położonych na trasie Braterstwa. "Słowacja i Ukraina żadnej Gazeli mieć nie będą. Dlatego przewidywane straty będą jeszcze wyższe" - pisze.
Gazociąg Nord Stream oddano do użytku na początku listopada. Przebiegającą po dnie Bałtyku rurą o długości 1224 km rosyjski gaz płynie bezpośrednio do Niemiec z pominięciem krajów tranzytowych. Dalej na południe przesyłany jest gazociągiem OPAL.
Dotychczas zakładano, że rura ta będzie mieć przepustowość 55 mld metrów sześciennych rocznie (dwie nitki po 27,5 mld metrów sześc.). W lipcu budowy trzeciej nitki nie wykluczył premier Rosji Władimir Putin.