Europa powinna bardziej otworzyć się na Rosję stwarzając jej realną perspektywę przyjęcia do Unii Europejskiej - przekonuje na łamach poniedziałkowego "Washington Post" rosyjski ekonomista i opozycyjny polityk Władisław Inoziemcew.

Jego zdaniem, pomogłoby to w przezwyciężeniu "sowietyzacji" rosyjskiej polityki zagranicznej przez premiera Władimira Putina, której wyrazem jest jego najnowsza koncepcja stworzenia "Unii Euroazjatyckiej" złożonej z Rosji, Białorusi, Kazachstanu, Tadżykistanu i Kirgistanu.

Inoziemcew, który ubiega się o fotel członka Dumy z ramienia liberalnej partii Słuszna Sprawa, przeprowadza druzgocącą krytykę tego pomysłu. Przypomina, że PKB na głowę Kirgistanu i Tadżykistanu wynoszą, odpowiednio 840 i 730 dolarów, podczas gdy w Rosji 10 360 dolarów; wskazuje, że przepaść ekonomiczna między najzamożniejszym a najbiedniejszym państwem ewentualnej unii byłaby 2,7 raza większa niż analogiczna rozpiętość w UE.

Przyszłość Rosji - podkreśla autor - leży w Europie

"Rosja i kraje UE mają wspólną historię, kulturę i tradycję cywilizacyjną; dopełniają się też nawzajem ekonomicznie. Tylko jako zjednoczona wspólnota narodów UE, razem z Rosją, Ukrainą Białorusią i krajami bałkańskimi - których łączny PKB wynosi prawie 19 bilionów dolarów i które posiadają wielki technologiczny potencjał i znaczne zasoby naturalne - Europa może z ufnością patrzeć w przyszłość" - pisze.

Wzywa on przywódców UE do "przemyślenia pewnych mitów", zgodnie z którymi Rosja jest "za duża dla Europy".

Rosja jest duża, ale nie za duża dla Europy

"Rosja jest duża, ale nie za duża dla Europy. Jako członek Unii byłaby druga co do wielkości gospodarką i powiększyłaby ludność UE o jedną czwartą. Połowa handlu Rosji to wymiana z krajami UE" - argumentuje Inoziemcew.

"Przywódcy UE powinni powiedzieć elicie Kremla, że pełna integracja (Rosji) z UE jest możliwa. Powinni powiedzieć wszystkim Rosjanom, że ich kraj postrzegany jest przez Europejczyków jako europejski - i może zostać członkiem Unii, jeżeli osiągnie poziom demokracji i rządów prawa taki sam jak w innych krajach członkowskich. Deklaracje takie wytrąciłyby Putinowi z ręki jeden z głównych argumentów na rzecz +sowietyzacji+ polityki zagranicznej - stereotyp, że nikt w Europie nie czeka na Rosję" - czytamy w artykule.

"Europa nigdy nie osiągnie swego potencjału, jeżeli pozostawi na zewnątrz Rosję. A Rosja nigdy nie zrealizuje swych możliwości, jeśli zostanie wykluczona z rodziny europejskiej" - konkluduje autor.