"System handlu prawami do emisji CO2 został zbudowany na założeniu, że im droższe uprawnienia, tym przedsiębiorcom bardziej opłacają się inwestycje ograniczające emisje, co ma korzystny wpływ na środowisko naturalne" - powiedział PAP Wiśniewski. Im wyższe ceny uprawnień, tym wyższa skłonność przemysłu i instytucji naukowych do rozwijania nowych, niskoemisyjnych technologii - dodał.
"Przy pewnym poziomie cen uprawnień elektrowniom opłaca się inwestycja w zmianę paliwa z węgla na gaz, co wiąże się z obniżeniem emisji CO2 o połowę. Jednak przy niższych cenach uprawnień taniej jest kupić jednostki na rynku, co nie przekłada się na redukcję emisji CO2" - podkreślił Wiśniewski.
Ponadto, jeżeli w najbliższych latach dojdzie do nawet niewielkiego skoku technologicznego lub pojawią się dopłaty np. do energetyki słonecznej, może się okazać, że emisje CO2 są niższe od obecnie zakładanych, a to może oznaczać spadek cen uprawnień - ocenił.
Od 2013 roku przedsiębiorstwa będą zmuszone do kupowania na aukcjach uprawnień odpowiadających ich emisjom CO2, które dotychczas otrzymywały za darmo. Przyszłe ceny uprawnień do emisji CO2 są trudne do przewidzenia, dlatego dla przedsiębiorców dobrym zabezpieczeniem są instrumenty pochodne, które gwarantują konkretną cenę zakupu uprawnień w przyszłości. Dzięki takiemu zabezpieczeniu przedsiębiorca może łatwiej przewidzieć przyszłe wydatki i przychody - ocenił prezes.
"W obecnym okresie rozliczeniowym, który kończy się w 2012 roku, istnieje jeszcze znaczna rezerwa wynosząca przeszło 570 mln uprawnień. Nie wiadomo, czy Komisja Europejska zdecyduje się skierować na rynek tę rezerwę" - powiedział Wiśniewski.
Decyzja Komisji o uwolnieniu ponad pół miliarda uprawnień z rezerwy będzie miała znaczący wpływ na cenę uprawnień - wyjaśnił. Dlatego przyszłych cen nie daje się przewidzieć. Mogą one pod koniec obecnego okresu rozliczeniowego (2008-2012) spaść do 5-7 euro za jednostkę (ekwiwalent emisji tony CO2, obecna cena ok. 10 euro), w dłuższej perspektywie, w kolejnym okresie mówi się o 40-50 euro - powiedział.
"Nie wiadomo, ile uprawnień do emisji na lata 2013-2020 znajdzie się na wolnym rynku, ale pewne jest, że będzie ich za mało. Jedne prognozy mówią o deficycie rzędu pół miliarda, inne nawet o 3 miliardach. W związku z nieprzewidywalnością cen trudno dziś szacować, jakie będą koszty funkcjonowania systemu. Przy dzisiejszej cenie uprawnień wynoszącej 10 euro, koszt dla polskich przedsiębiorstw wynosi około 2 mld euro. Koszt ten zostanie po części poniesiony przez przedsiębiorstwa, ale w znacznej mierze zostanie przerzucony na konsumentów" - wyjaśnił Wiśniewski.
Wiśniewski oszacował wartość całego systemu handlu emisjami na ponad 140 mld euro. Jak wyjaśnił, wartość samych certyfikatów do emisji jest mniejsza, ale system generuje wartość dodaną w postaci nowych projektów badawczych i nowych technologii.
Wiśniewski zauważył też, że polityka ciągle ma duży wpływ na rynek handlu emisjami. "Większość decyzji definiujących kształt rynku było politycznych. Jednak obecnie politycy zwracają większą uwagę na to, aby rynek był sprawny i bezpieczny. Można przypuszczać, że okres rozliczeniowy 2013-2020 będzie w miarę stabilny, również regulacyjnie, ponieważ wszystkie decyzje polityczne zapadną przed rokiem 2013. Dzięki temu przedsiębiorcy będą mogli skupić się na tym jak najtaniej kupić uprawnienia, nie martwiąc się już o sprawy regulacyjne" - podkreślił.
System handlu emisjami opiera się na giełdach, gdzie obraca się uprawnieniami wprowadzonymi wcześniej do obrotu, oraz na aukcjach, na których sprzedawane są nowe uprawnienia. Wiśniewski podkreślił, że Polska planuje utworzenie własnych aukcji, podobnie jak Wlk. Brytania i Niemcy, a reszta krajów przystąpiła do centralnych aukcji organizowanych przez UE.
Zdaniem Wiśniewskiego, to słuszna decyzja, ponieważ pieniądze z aukcji trafiają prosto do budżetu i z niego będą dysponowane na poszczególne fundusze środowiskowe. "Gdyby te pieniądze szły z budżetu unijnego, ich transfer mógłby trwać dłużej" - wyjaśnił.
Pierwsze aukcje, czyli rynek pierwotny uprawnień do emisji na tzw. III okres rozliczeniowy, czyli lata 2013-2020 rozpoczną się w przyszłym roku. Polskie przedsiębiorstwa będą potrzebować co roku około 200 mln uprawnień. Część z tej puli firmy dostaną za darmo. W ocenie Wiśniewskiego, będzie to od 30 do 60 proc. całej puli, choć - jak podkreślił - bardziej prawdopodobne jest 30 proc. Resztę przedsiębiorstwa będą kupować na aukcjach. W pierwszych aukcjach planowanych na połowę 2012 r. na sprzedaż przez polską aukcję będzie ok. 15 mln uprawnień, a w skali Europy 96 mln - dodał.
"Minimum 50 proc. pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży uprawnień na aukcjach przeznaczone zostanie na ochronę środowiska, o przeznaczeniu pozostałej części środków zdecydują poszczególne państwa. Najlepszym rozwiązaniem byłoby przeznaczenie wszystkich środków ze sprzedaży uprawnień na ochronę środowiska" - ocenił prezes Consus.