Masło w trójpakach, piwo czy szampony w przerośniętych opakowaniach – markowi producenci coraz chętniej powiększają swoje produkty. Tak chcą odeprzeć atak tanich marek własnych, wprowadzanych przez sieci handlowe.

Marka własna kusi, bo coraz lepiej można na niej zarobić. Rynek wart jest już 24,6 mld zł, a eksperci zapowiadają, że rozwój jeszcze przyspieszy. Według agencji badawczej PMR w najbliższych latach ma on rosnąć w tempie 20 proc. rocznie, czyli o 5 proc. lepiej niż dotychczas.

Dlatego już nie tylko duże sieci, jak Carrefour, Auchan, Tesco czy Lidl, stawiają na własne produkty. Wprowadzają je coraz mniejsze podmioty – sklepy osiedlowe Żabka czy nawet znane do tej pory wyłącznie ze sprzedaży prasy Kolporter oraz Ruch. Dwie ostatnie firmy chcą sprzedawać pod własnymi markami tzw. produkty szybkozbywalne, czyli np. artykuły spożywcze, kosmetyki czy chemię gospodarczą.

Jednak to, co cieszy sieci handlowe, martwi renomowanych producentów. W czasach gdy konsumenci przywiązują większą wagę do ceny niż jakości, ich towary są spychane na coraz niższe półki. Nie chcą jednak obniżać cen, bo to negatywnie wpływa na ich renomę. Dlatego zaczęły stosować inną taktykę – powiększają opakowania swoich produktów, oferując korzystniejszą relację ceny do pojemności.

– Ekonomia dużych opakowań przyciąga coraz większą liczbę kupujących. Dlatego ostatnio wprowadziliśmy do sprzedaży mydło w płynie Eva Natura o pojemności pół litra – przyznaje Małgorzata Nawrocka z Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych. Spośród 300 artykułów, jakie oferują, około 10 proc. jest już dostępnych w wersji powiększonej.

Opakowania ekonomiczne coraz częściej pojawiają się również w przypadku artykułów spożywczych. Tu jednak są oferowane w nieco innym wydaniu. Przeważają oferty: 2 w cenie 1 czy drugi produkt za pół ceny. A to dlatego, że w tej kategorii klientów przyciąga przede wszystkim okazja. Jacobs czy Tchibo już słyną z tego, że do kawy w 200-gramowych opakowaniach dodają gratis drugi 50-gramowy słoiczek. Producenci herbaty idą podobną drogą – twierdzą, że 100 torebek klientom nie wystarcza. Dilmah czy Lipton dorzucają do tego kolejne 100 torebek i jednocześnie podnoszą cenę raptem o 20 – 30 proc. Z kolei Łowicz czy Pudliszki powiększają słoiki z gotowymi daniami – nawet o 50 proc. Zaś w Biedronce pojawiło się piwo Żywiec w puszkach 550, zamiast tradycyjnych 500 ml.

O tym, że ta taktyka się sprawdza, mówią same sieci handlowe, które je sprzedają. – Kiedy w sierpniu oferowaliśmy dwie zgrzewki wody mineralnej, czyli łącznie 12 półtoralitrowych butelek w cenie 17 złotych, opakowania znikały z półek średnio co 20 sekund – mówi Michał Sikora z Tesco Polska. W tej samej sieci można było ostatnio kupić znane masło Mlekpolu pakowane po trzy sztuki za 9 złotych. – Jak obliczyliśmy, ponad 80 proc. klientów zdecydowało się na ofertę w trójpaku – tłumaczy Sikora.

Kto wie, może niedługo nawet pralki i telewizory będą sprzedawane w ten sposób.