"Europejski styl życia jest inny (od np. amerykańskiego - PAP). Opiera się na spokoju i dostatku, a tak naprawdę chodzi o bezpieczeństwo, jakość, otwartość, polityczną stabilność i dialog" - mówił prezes Narodowego Banku Polskiego. "Ale, żeby to mieć, musimy być konkurencyjni, mieć wspólny rynek" - dodał. Jego zdaniem, KE powinna wywierać wpływ na kraje UE, by zwiększały konkurencyjność swoich gospodarek, bo jest to w "interesie całego kontynentu". Ocenił, że pomóc mogą w tym sankcje (dla krajów strefy euro) za nierównowagę makroekonomiczną, przewidziane w tzw. sześciopaku, który wzmacnia dyscyplinę fiskalną.
Odnosząc się do produktywności gospodarek, prezes NBP zauważył, że decyduje o tym głównie zdolność do tworzenia nowych miejsc pracy, a także styl życia. "W pewnych okresach Europa tworzyła więcej miejsc pracy niż USA" - zauważył. Dodał, że Amerykanie są "zdesperowani" w stymulowaniu swojej gospodarki środkami zarówno polityki fiskalnej, jak i monetarnej, by utrzymać przedsiębiorczość firm i pracowników, ponieważ do tego jest przystosowana amerykańska gospodarka i styl życia.
"W USA możesz łatwo zostać zwolniony, ale możesz też szybko znaleźć pracę. Jest się mobilnym: sprzedaje się dom w jednym stanie i kupuje swobodnie drugi w innym stanie" - powiedział. Zauważył jednak, że system ten nie działa, gdy zamrożony jest rynek nieruchomości i nie ma możliwości zmiany pracy. "Amerykańscy politycy to wiedzą, nawet jeśli nie przyznają tego publicznie, stąd czasami ta zapalczywość Amerykanów - jak postrzegają to Europejczycy - by ożywiać gospodarkę" - ocenił.
Z kolei szef doradców premiera, minister Michał Boni podkreślił, że o wzroście polskiej gospodarki decydują jej "silne fundamenty". Wymienił też bezpieczny system bankowy, elastyczność polskich przedsiębiorców, "siłę polskich portfeli", a także decyzje podatkowe rządu oraz unijną politykę spójności, "która otworzyła nowe możliwości dla inwestycji publicznych".
Z okazji czwartkowej konferencji o wzroście polska prezydencja przygotowała raport
"Prorozwojowe wydatki publiczne (w Polsce - PAP) w relacji do PKB wynosiły w 2007 r. 13 proc., a obecnie 16,5 proc., czyli rocznie więcej o 10 mld euro niż wcześniej" - powiedział Boni. Zaznaczył też, że polskiej gospodarce służy duży eksport do Niemiec oraz dostosowania na rynku pracy. "Pomimo wpływu kryzysu w 2011 roku mamy 16 milionów pracujących ludzi w porównaniu do 15 milionów w 2007 roku" - zaznaczył Boni.
Z okazji czwartkowej konferencji o wzroście polska prezydencja przygotowała raport pt. "W kierunku europejskiego konsensusu w sprawie wzrostu".
"Strategia wyjścia z kryzysu w Europie nie może opierać się tylko na konsolidacji fiskalnej, musimy także tworzyć warunki do tego, żeby przyspieszać wzrost" - powiedział minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz.
"Przez najbliższe 10 dni (przed szczytem UE) będziemy starali się budować jak największe wsparcie, żeby Rada Europejska przyjęła konkretne zobowiązania do wdrożenia inicjatyw legislacyjnych, o których mówimy w raporcie" - dodał. Wśród tych inicjatyw znajduje się rozwój rynku cyfrowego, liberalizacja usług, modernizacja uniwersytetów, zwiększenie środków na wymianę studentów i młodych pracowników. Część z tych projektów już istnieje, a część ma być przedstawiona do końca polskiej prezydencji.