"Cały ten pomysł jest oparty na zasadzie odstraszania. To się moim zdaniem Polsce opłaca. Polska powinna być zainteresowana dyscyplinowanie gospodarczym UE z akcją prewencyjną, bo tylko zdrowa UE nam się opłaca" - oświadczył Lewandowski, który jest komisarzem ds. budżetu.
Przekonywał, że najważniejszym wyzwaniem jest utrzymanie hojnej polityki spójności w budżecie na lata 2014-20. Dlatego propozycje, by wykorzystać fundusze spójności jako narzędzie dyscypliny finansowej, należy widzieć jako "legitymizowanie" i "obronę polityki spójności na przyszłość". "Niech kraje widzą w niej środek dyscypliny gospodarczej, na której im i nam teraz tak bardzo zależy" - powiedział Lewandowski. "Ten argument jest niesłychanie nośny na Zachodzie" - dodał.
Niemcy, główny płatnik do budżetu UE, naciska na Komisję Europejską, by niesubordynowanym państwom groziła utrata unijnych funduszy.
KE przedstawiła w czwartek propozycje rozporządzeń polityki spójności UE w latach 2014-2020, które zakładają wstrzymywanie dostępu do funduszy z tej polityki, a w ostateczności nawet ich odbieranie, za łamanie zasad dyscypliny finansów publicznych zawartych w Pakcie Stabilności i Wzrostu. Ta sankcja ma dotyczyć wszystkich funduszy strukturalnych, a więc Funduszu Spójności, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego, Europejskiego Funduszu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybołówstwa. Są one dostępne dla 27 krajów UE, ale w zdecydowanie większym stopniu dla tych biedniejszych, gdyż poziom zamożności liczony w PKB na mieszkańca jest obecnie i pozostanie w budżecie 2014-2020 głównym kryterium ubiegania się o fundusze.
Lewandowski przypomniał, że według obecnie obowiązujących reguł polityki spójności krajom już teraz można odbierać środki unijne za brak dyscypliny finansowej, ale tylko z Funduszu Spójności. A ten zaadresowany jest dla krajów o PKB poniżej 90 proc. średniej unijnej, a więc 12 nowych krajów, w tym także dla Grecji i Portugalii.
Zdaniem Lewandowskiego "KE będzie cały czas proponować rozwiązania dla 27 krajów"
"Ta sytuacja jest skrajnie niesprawiedliwa, bo zabierać można tylko środki z Funduszu Spójności, a więc te zasady piętnują tylko 14 państw i teoretycznie mogą one stracić całą kopertę. Teraz ten kij będzie dotykał wszystkich, nie tylko tych ubogich" - powiedział Lewandowski.
Z tego narzędzia jak dotąd nigdy nie skorzystano, mimo że np. Grecja od lat łamie zasady dyscypliny budżetowej. Kanclerz Niemiec Angela Merkel naciskała w ostatnich miesiącach na szefa KE Jose Manuela Barroso na więcej automatyzmu oraz, by sankcje zastosować do strefy euro, gdzie obecny kryzys długów bezpośrednio zagraża wspólnej monecie.
Zdaniem Lewandowskiego "KE będzie cały czas proponować rozwiązania dla 27 krajów. Taką przyjęliśmy taktykę i będziemy jej bronić uparcie, by nie dzielić Europy".
Komisarz zapewnia też, że zawieszanie sankcji nie będzie automatyczne. Decyzję będzie podejmować Komisja Europejska i tylko "jako środek ostatniej instancji". "Obłożone to zostało warunkami: proporcjonalności, wpływu na równość państw członkowskich, efektywności..." - wylicza zapisy, które pojawiły się w rozporządzeniu m.in. na wniosek jego gabinetu. Dopiero po ocenie tych warunków KE będzie z dużą dozą uznaniowości decydować o wysokości kary.
"Nie ma automatyzmu" - zapewnia komisarz. Zanim fundusze zostaną zawieszone, KE będzie też mogła karać poprzez nakaz przesunięcia środków na inne cele niż chce kraj.