PAP: Czy po spotkaniu G20 w Waszyngtonie jest bliżej do porozumienia między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską na temat tego, co jest w tej chwili - w dobie kryzysu - najważniejsze? Czy - jak dla Europy, dyscyplina budżetowa czy też - jak sądzą USA - pobudzenie wzrostu gospodarczego?
Jacek Rostowski: Myślę, że wszyscy są świadomi, że w krótkim horyzoncie czasowym musimy głównie uspokoić rynki. To jest kluczowe zadanie wymagające ścisłej współpracy wewnątrz Europy, między państwami strefy euro i pozostałymi państwami Unii Europejskiej, a także współpracy na płaszczyźnie światowej między Europą a Stanami Zjednoczonymi w ramach wspólnoty zachodniej. Ale także współpracy z innymi państwami i regionami świata, takimi jak Chiny lub Ameryka Południowa. Kryzys możemy pokonać tylko przez współpracę. Ci, którzy myślą, że w dzisiejszych czasach możliwe jest zwycięstwo nad kryzysem na zasadzie jakiejś izolacji czy odcinania się od Europy i świata, a z doniesień widzę, że i pan prezes Kaczyński, i pani Zyta Gilowska ewidentnie tak myślą, bo w takim duchu się wypowiadali na Śląsku, w ogóle nie rozumieją, co się dzieje na świecie i w Europie. Gdyby (prezes Kaczyński) był u władzy, nie byłby w stanie temu kryzysowi przeciwdziałać.
PAP: W piątek premier Donald Tusk mówił o spekulacji na polskiej walucie. Czy mógłby pan wyjaśnić, jak to wygląda?
J.R.: Nie dotyczy to tylko polskiej waluty, ale też innych krajów przemysłowo silnych, jak Korea Południowa, Tajwan czy Malezja. Wszystkie te waluty się osłabiły. Są to wszystko kraje, które mają bardzo dynamiczne sektory przemysłowe, Polska także. Jak widzieliśmy w sierpniu, produkcja przemysłowa wzrosła o 8 proc. rok po roku, czyli dwukrotnie więcej, niż oczekiwano. Mieliśmy dalszy spadek bezrobocia, mimo że w sierpniu bezrobocie dość często wzrasta. Mieliśmy też zdrowy wzrost spożycia. Fundamenty polskiej gospodarki są więc silne i osłabienie złotego nie ma nic do czynienia z polską gospodarką, a tylko i wyłącznie z tymi silnymi wstrząsami, które mają miejsce w gospodarce światowej. Z tymi zawirowaniami można walczyć tylko na forum europejskim i światowym, co zresztą robimy jako kraj reprezentujący Unię Europejską w G20.
PAP: A jakie rząd może podjąć działania dla stabilizacji złotego? Czy będzie on w dalszym ciągu słabnąć?
J.R.: Nigdy nie komentuję kursu. Powtórzę tylko: to osłabienie złotego jest zupełnie oderwane od zdrowych fundamentów polskiej gospodarki. Tak powiedział pan prezes Belka i w pełni się z nim zgadzam, a to, że jesteśmy w stanie działać, było też widać w piątek.
PAP: Jaki wpływ będą miały osłabienie kursu złotego i wahania walut na sytuację finansów publicznych i na wzrost gospodarczy?
J.R.: Są to różne wpływy. Z jednej strony podtrzymuje to nasz eksport i w ten sposób może nawet trochę poprawić finanse publiczne. Z drugiej strony bezpośrednio działa na pewne, choć nie dramatyczne, zwiększenie nominalnej wartości, w złotych, naszego długu publicznego.
PAP: Niektórzy analitycy są zdziwieni, dlaczego Bank Gospodarstwa Krajowego zdecydował się na skup długoterminowych polskich obligacji. Czy ma pan jakiś komentarz w tej sprawie?
J.R.: Nie mam żadnego.
PAP: Czy w skali globalnej rzeczywiście mamy do czynienia z realizacją czarnego scenariusza i - jak ocenił wicepremier Pawlak - na rynkach finansowych może dojść do "tsunami"?
J.R.: O tym, że są bardzo silne zawirowania na rynkach światowych, że zagrożenie idzie z zewnątrz, z Europy i z gospodarki światowej, ja mówię od dawna i ostrzegam przed tym od dawna. Ostrzegałem także przed tym w Parlamencie Europejskim. Wtedy reakcja opozycji jasno świadczyła o tym, że w ogóle tego zagrożenia nie dostrzega, że nie rozumie, co się dzieje z kryzysem. Lekceważyła moje słowa i mówiła, że ryzyka nie ma, że żadnego niebezpieczeństwa, także gospodarczego, nie ma. Świadczy to o tym, że opozycja wydaje się nawet dzisiaj nieświadoma, że taki poważny kryzys się w Europie i na świecie rozwija.
PAP: Czy gdyby opozycja nie zajęła takiego stanowiska, miałoby to jakiś wpływ na to co się w Polsce dzieje? Czy kryzys jest w ogóle kwestią opozycji?
J.R.: Chyba się nie rozumiemy. Ostrzegam od dłuższego czasu, że kryzys w Europie i na świecie narasta i jest dla Europy i świata niebezpieczny, czego opozycja nie dostrzega. Wydaje się, że ktoś, kto nie dostrzega czegoś tak ważnego jak ten kryzys, nie nadaje się na rządzenie w tych czasach. Ale oczywiście kryzys nie wynika z wyborów w Polsce.
PAP: A czy są możliwe działania, które mogłyby kryzys zahamować? Czy Polska ma na to jakikolwiek wpływ?
J.R.: Oczywiście, że Polska ma wpływ i to dość znaczący, choć nie jest ani Stanami Zjednoczonymi, ani Niemcami, ani Chinami. Zacytuję konkretne rozwiązania, które są wynikiem naszych działań. Po pierwsze, obniżenie stóp procentowych dla Grecji, Irlandii i Portugalii od pomocy, którą dostają od Unii Europejskiej. Dzięki temu będą mogły łatwiej wyjść z pułapki zadłużenia, w której się znajdują. Była to nasza propozycja, którą ogłosiliśmy publicznie na początku naszej prezydencji i w ciągu jednego tygodnia została przyjęta jako polityka Unii Europejskiej.
Drugi przykład to doprowadzenie do przyjęcia pakietu sześciu ustaw, tzw. sześciopaku, który ustanowi nowy ład gospodarczy w Unii Europejskiej. To był wielki sukces polskiej prezydencji.
Trzeci przykład to rozszerzenie naszego dialogu europejskiego, jak zapobiec kryzysowi, na szersze forum, przez zaproszenie do Wrocławia sekretarza skarbu Stanów Zjednoczonych Timothy Geithnera.
Są to trzy przykłady konkretnych, skutecznych działań, w których na pewno przybliżyliśmy opanowanie kryzysu. Zasadnicza sprawa polega na tym, że w odróżnieniu od polityków opozycji jesteśmy świadomi, że z tym kryzysem można walczyć tylko i jedynie wspólnie z partnerami europejskimi i światowymi, i to czynimy.
PAP: Czy na osłabienie złotego mogły wpłynąć działania, lub ich brak, Rezerwy Federalnej USA? Czy jej prezes Ben Bernanke mógłby jakoś zareagować?
J.R.: Wydaje mi się, że mamy dwa działania Rezerwy Federalnej, które są ze wszech miar słuszne. Pierwsze z czwartku 15 września, kiedy Rezerwa Federalna łącznie z pozostałymi czterema najważniejszymi bankami centralnymi bogatego świata, z Europejskim Bankiem Centralnym, Bankiem Anglii, Bankiem Japonii i Narodowym Bankiem Szwajcarii zdecydowały się nawzajem wspierać i dostarczać sobie nawzajem płynności. Jest to właśnie przykład współdziałania, o które cały czas apelujemy. Jest to konkretny, dobry, zdrowy przykład solidarności, która jest konieczna, jeśli mamy z kryzysem wygrać.
Druga inicjatywa Rezerwy Federalnej ze środy 21 września to Operation Twist. Oba te działania są jak najbardziej słuszne i pożądane.
W Waszyngtonie rozmawiał Andrzej Dobrowolski