Kamery odczytujące numery tablic rejestracyjnych, fotoradary rejestrujące przejazd na czerwonym świetle, interaktywne mapy, na których widać, gdzie tworzą się korki. W inteligentne systemy zarządzania ruchem miasta zainwestują 700 mln zł.
Przed wyjściem do pracy sprawdzasz, czy twój
autobus wyjechał z zajezdni o czasie. Jeżeli ma opóźnienie, system automatycznie obliczy, o której godzinie przyjedzie na przystanek pod twoim blokiem. Jeździsz samochodem? Wystarczy kliknięcie myszką i widzisz, gdzie tworzą się korki i ile czasu spędzisz na każdym skrzyżowaniu. Wpisujesz, gdzie chcesz jechać i system oblicza alternatywną trasę bez korków, pokazując szacowany czas dojazdu. A ty rezerwujesz za pośrednictwem internetu miejsce na jednym z miejskich parkingów.
To nie są pomysły pisarzy s.f. Tak za 3 – 4 lata ma wyglądać komunikacja w największych polskich ośrodkach. Głównie dzięki pieniądzom unijnym. Do połowy sierpnia br. miasta podpisały 11 umów o dofinansowanie projektów inteligentnego systemu transportu. Łącznie dostaną na ten cel z Brukseli około 500 mln złotych. Kolejne 100 – 200 mln zł zainwestują same.
We wdrażaniu inteligentnych systemów sterowania ruchem przoduje Poznań. – Ich budowa powinna zostać sfinalizowana pod koniec 2014 r. Wartość projektu wynosi 102 mln zł, z czego maksymalne dofinansowanie z UE to 79 mln zł – wylicza Przemysław Staśkowiak z poznańskiego wydziału bezpieczeństwa ruchu. Z kolei Wrocław już 10 września zacznie testować element systemu odpowiedzialny za ruch tramwajowy – gdy pojazd zbliży się do skrzyżowania, system zmieni światło na zielone, aby mógł szybciej przejechać. Władze miasta na wzór europejskich metropolii stawiają na szybki transport publiczny, kosztem samochodowego. Systemy zarządzania ruchem planują zrealizować też Trójmiasto, Szczecin, Koszalin i Gliwice.
O ile takie systemy mogą upłynnić ruch i rozładować część korków, to doprowadzą do tego, że
kierowcy będą permanentnie inwigilowani. Z tym że policjantów i strażników miejskich zastąpią kamery, czujniki i rejestratory.
Swarzędz we wrześniu rozpocznie testy systemu, który nie tylko automatycznie wyłapuje
kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle albo jadących pasem dla busów, ale też rozpoznaje tablice rejestracyjne aut i pobiera informacje o ich właścicielach z systemu CEPiK. Umożliwi to wystawienie mandatu w czasie kilku sekund. I trudno będzie się od niego wykręcić, bo kamery termowizyjne (wyraźny obraz nawet w środku nocy) robią dwa zdjęcia – na jednym widać pojazd i sygnalizator z czerwonym światłem, na drugim – twarz kierowcy.
Jeżeli system zda egzamin, to jego zakup już zapowiadają m.in. władze Rawy Mazowieckiej, Olsztyna, Łomży i Warszawy. Kolejnym elementem systemu będą inteligentne fotoradary rejestrujące przekroczenia prędkości. Od tych dzisiejszych różnią się tym, że odczytują tablice rejestracyjne, a do tego jednocześnie potrafią zarejestrować prędkość kilku jadących obok siebie samochodów.
Zdaniem ekspertów wydatki na tego typu systemy są konieczne, aby uniknąć paraliżu w zatłoczonych miastach, i poprawić bezpieczeństwo ruchu drogowego. Zwracają jednak uwagę, że ostateczne efekty zależały będą od tego, jak dużo władzy miasta oddadzą niezależnym firmom zarządzającym inteligentnymi systemami. – Miasto nie może w kontrakcie dać operatorowi zbyt dużych uprawnień. Inaczej wszystko się posypie – uważa Eryk Kłossowski z Instytutu Jagiellońskiego.
Co nam ułatwi jazdę po zatłoczonych miastach
Urządzenia sensoryczne wykrywające stłuczki, kolizje, roboty drogowe, korki etc., a także ważące pojazdy i wyłapujące te przeciążone.
System informacji dla podróżnych – specjalna aplikacja pozwoli sprawdzić w czasie rzeczywistym sytuację na drogach, np. gdzie tworzą się korki, w którym miejscu znajduje się autobus itp. Będzie można też wyznaczyć najkrótszą czy najszybszą trasę dojazdu w dane miejsce.
System informacji parkingowej – kierowca przed wyjściem z domu będzie mógł zarezerwować miejsce na parkingach miejskich. Elektroniczne tablice będą informowały o wolnych miejscach.
Inteligentna modulacja ruchu – komputer ma tak sterować światłami na skrzyżowaniach, aby ruch był jak najbardziej efektywny. Mowa więc o ulepszonej wersji tzw. „Zielonej fali” – zależnie od natężenia ruchu i kierunku, w którym jest największy, czas palenia się zielonego światła będzie różny.