Za niestabilność rynków nie odpowiada obniżenie ratingów kredytowych poszczególnych państw, ale informacje o kłopotach finansowych Grecji i możliwych stratach dla inwestorów - uważa ekspert Nicolas Veron. Jesienią KE zaostrzy przepisy o agencjach ratingowych.

Zaledwie w dwa tygodnie po szczycie eurostrefy, który miał uspokoić rynki, strefa euro znowu przeżywa perturbacje. W ubiegłym tygodniu rekordowo wzrosły koszty obsługi długów Włoch i Hiszpanii, a w tym tygodniu chaos i niestabilność ogarnęły giełdy. Reakcje te są łączone z obniżeniem ratingu wiarygodności kredytowej USA (z AAA do AA+). Ponadto w środę agencja Fitch znacząco obniżyła ocenę Cypru - do BBB. Spekuluje się też o obniżeniu ratingu Francji.

"Patrząc na to, co spowodowało niestabilność rynków w Europie w ciągu ostatnich dwóch lat, jest oczywiste, że nie obniżenie ratingów kredytowych" - powiedział PAP ekspert brukselskiego think-tanku Breugela Nicolas Veron. Jego zdaniem źródłami zawirowań w strefie euro były informacje o kłopotach finansowych Grecji oraz oświadczenia liderów eurolandu, zwłaszcza gdy mówili o tym, że inwestorzy będą musieli wziąć na siebie część strat w greckich papierach wartościowych.

"Inwestorzy nie polegają jedynie na ratingu. Ratingi kredytowe nie determinują cen (oprocentowania obligacji) ani nie decydują o momentach, kiedy rynki stają się niestabilne. Ich wpływ na rynek nie jest aż tak duży, jak wielu polityków w Europie sugeruje" - dodał. Jego zdaniem, politycy obwiniają agencje ratingowe, ponieważ "dają one twarz i nazwę anonimowym inwestorom i są łatwym celem politycznej debaty". "Czy to jest fair, to kwestia dyskusyjna. Agencje mogą być publiczną twarzą społeczności inwestorów, ale nie kierują ich zachowaniem" - uważa ekspert.

Niemal od początku kryzysu z 2008 r. KE obciąża częściową odpowiedzialnością agencje ratingowe, gdyż początkowo nie doszacowały ryzyka niektórych produktów finansowych, a następnie z opóźnieniem zareagowały na pogorszenie sytuacji na rynku. Pozytywną ocenę na miesiąc przed upadkiem otrzymał m.in. amerykański bank Lehman Brothers. KE wskazuje na niską konkurencję na rynku ratingów, który zdominowany jest przez trzy amerykańskie agencje i ich europejskie oddziały (Fitch, Moody's i Standard&Poor's).

Veron zauważył, że z własnościowego punktu widzenia Fitch jest europejską agencją, ale przyznał, że centrum operacyjnym "wielkiej trójki" jest Nowy Jork. Jak wyjaśnił, metropolia ta jest największym centrum finansowym, a ratingi kredytowe właśnie tam powstały. "Pierwszymi dostawcami znaczących informacji kredytowych byli przodkowie Standard&Poor's, którzy dostarczali informacje o firmach budujących drogi w XIX wieku. Człowiekiem, który stworzył w 1909 roku ratingi kredytowe z ocenami w formie liter był John Moody" - przypomniał. "Myślę, że ostatnia decyzja S&P o obniżeniu ratingu USA dowodzi, że nie traktują preferencyjnie kraju, z którego pochodzą" - podkreślił Veron.

Zastrzegł jednocześnie, że agencje ratingowe są organizacjami "dalekimi od ideału". "Prawdopodobnie nie ma wystarczającej konkurencji w tym sektorze, agencje popełniły też wiele błędów w ocenie amerykańskich instrumentów sekuratyzacyjnych (należności zamienianych na pa­piery wartościowe), ale to dyskusyjna kwestia na ile przyłożyły się do problemów amerykańskiego rynku obligacji" - ocenił.

"Pochwalam cele, ale nikt tak naprawdę, nie wie jak zmniejszyć zależność od ratingów, bo nie ma dla nich oczywistej alternatywy"

Pytany o stanowisko KE przyznał, że ma ona uzasadnione obawy, choć - jego zdaniem - ratingi mają drugo lub trzeciorzędne znaczenie w obecnym kryzysie. "Nie sądzę, żeby obecnie jakiekolwiek działanie skierowane na agencje ratingowe przyniosło znaczącą ulgę dla obecnego kryzysu strefy euro" - powiedział. Dodał, że są rzeczy, które trzeba zreformować za pomocą prawa na tym rynku, zwłaszcza w dziedzinie zdobywania informacji i ujawniania ryzyka kredytowego.

Już w 2009 roku UE przyjęła rozporządzenie, na mocy którego agencje ratingowe w UE podlegają rejestracji. Ponadto w ubiegłym roku przyznano uprawnienie do nadzoru nad zarejestrowanymi agencjami Europejskiemu Urzędowi Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA). Jednak KE chce pójść jeszcze dalej: zwiększyć przejrzystość ratingów długu publicznego, poprawić dostęp do rynku europejskiego dla nowych agencji oraz zmniejszyć uzależnienie od ratingów w unijnej legislacji. Propozycję ma przedstawić późną jesienią.

"Pochwalam cele, ale nikt tak naprawdę, nie wie jak zmniejszyć zależność od ratingów, bo nie ma dla nich oczywistej alternatywy" - podkreślił Veron. Wyjaśnił, że nawet Europejski Bank Centralny opiera na ratingach swoją ocenę wypłacalności krajów, którym udziela pożyczek, choć teraz w czasie kryzysu musi zmieniać zasady. "Chodzi tylko o to, że te propozycje są umotywowane wyłącznie politycznie, a nie względami technicznymi" - podkreślił ekspert.

Pytany, czy KE może zwiększyć konkurencję na tym rynku, odparł: "problem jest w tym, że jak pokazuje doświadczenie, regulowanie bardziej zwiększa niż zmniejsza różne bariery wejścia (na rynek)". "Im bardziej Komisja reguluje działalność agencji ratingowych tworząc procedury kontrolne i rejestracyjne, tym więcej barier wznosi, co tak naprawdę chroni obecny oligopol" - ocenił.