Mieszkania z rynku wtórnego staną się prawie niedostępne w ramach preferencyjnych kredytów "Rodzina na swoim".
Nowelizacja ustawy o „Rodzinie na swoim” czeka już tylko na podpis prezydenta. Ten wydaje się być jedynie formalnością. Program wygaśnie dopiero z końcem 2012 roku. Jednak zmiany dla rynku wtórnego są tak duże, że de facto oznaczają koniec rządowych dopłat do kredytów na zakup stołecznych mieszkań z drugiej ręki.

Przycięty limit

Nowelizacja trafiła już do Kancelarii Prezydenta. Bronisław Komorowski ma teraz trzy tygodnie na jej podpisanie lub odrzucenie. Jeśli głowa państwa zdecyduje się złożyć swój podpis, to dokument wejdzie w życie po 14 dniach.
Najwcześniej będzie to na początku sierpnia, najpóźniej w ostatnim tygodniu miesiąca. Jak informowaliśmy w ostatnich tygodniach, najważniejszą zmianą w nowelizowanej ustawie jest korekta wskaźnika służącego do wyliczania limitów cen mieszkań, do których przysługują dopłaty.
W myśl nowych przepisów dla rynku wtórnego stopnieje on blisko o połowę. Jeszcze przez kilka tygodni będzie wynosił 1,4, zaś maksymalnie od ostatniego tygodnia sierpnia jedynie 0,8. Jeszcze przez kilka tygodni możemy skorzystać z dopłat do mieszkań, których cena wynosi do 9,8 tys. zł. za 1 mkw. Po wejściu w życie zmian wartość ta wyniesie jedynie 5,6 tys. zł.

Tylko przebrany towar

Na dopłatę do jakiego mieszkania możemy zatem liczyć już za miesiąc?
– Większość mieszkań w Warszawie nie zmieści się w nowych limitach. Podobnie będzie w innych miastach Polski. W rezultacie za miesiąc z dopłatą będzie można kupić tylko najtańsze lokale. Zwykle będą to te o słabej lokalizacji lub przeznaczone do remontu – komentuje Jarosław Sadowski, analityk Expandera.
Według szacunków analityków kredyty na rynku wtórnym w „Rodzinie na swoim” stanowiły dotąd około 75 proc. wszystkich pożyczek zaciągniętych w Warszawie. Wystarczy powiedzieć, że średnia cena ofertowa 1 mkw. dla Warszawy w zależności od obliczeń wynosi obecnie od 7,8 do 8,2 tys. zł. Od pułapu wyznaczonego przez ustawodawcę dalekie są nawet średnie wartości 1 mkw. odnotowane w dzielnicach peryferyjnych.

Tylko 3 tys. za 1 mkw.

Dla tych, którzy zdecydują się poszukać tańszej alternatywy pod stolicą, również brak dobrych wieści. Niższy limit będzie obowiązywał nie tylko w Warszawie. Dla pozostałych miejscowości w województwie mazowieckim wyniesie to jedynie około 3 tys. zł za 1 mkw.
Portal Szybko.pl wyliczył ostatnio, że oferty w przedziale 5 – 6 tys. zł to jedynie 0,2 proc. stołecznego rynku.
W praktyce oznacza to nieco ponad tysiąc mieszkań. Zaś propozycje poniżej tej ceny to jedynie kilkadziesiąt sztuk na granicy błędu statystycznego.

Na prawym brzegu

Po wpisaniu obniżonego pułapu cenowego w wyszukiwarkę już pierwszy rzut oka pokazuje, na co możemy liczyć. Królują Wawer, Rembertów i Białołęka, do tego nieco ofert z Targówka i obydwu Prag – w większości partery.
Nie brakuje także ruin do generalnego remontu, zdewastowanych kamienic czy lokali w blokach z wielkiej płyty w wątpliwej okolicy. Oczywiście poszukiwacze ofert znajdą coś dla siebie.
Natrafić można np. na atrakcyjne lokum świeżo po remoncie na dobrym punkcie na Woli za pół ceny – tylko 4 tys. zł za 1 mkw. Gdzie jest haczyk? Otóż właściciel sprzedaje mieszkanie z lokatorem.
Jak widać, nowelizacja ustawy jest w praktyce niemal równoznaczna z końcem programu „Rodzina na swoim” na stołecznym rynku wtórnym.
– Jeśli więc ktoś chce w najbliższym czasie zaciągnąć taki kredyt hipoteczny, to nie powinien zwlekać – radzi Sadowski. Chyba że liczy na znaczne obniżenie cen przez sprzedających. To oznaczałoby jednak rewolucję na stołecznym rynku, a w to mało kto, przynajmniej na razie, wierzy.
Od pierwszych sygnałów dotyczących wygaśnięcia programu dopłat znacznie wzrosło zainteresowanie preferencyjnymi kredytami. Według obliczeń Banku Gospodarstwa Krajowego w ostatnim roku w Warszawie na rynku wtórnym zaciągano po 500 – 600 takich pożyczek kwartalnie, a do wiosny 2010 r. liczba kredytów nigdy nie przekroczyła 350 na kwartał.