Potwierdził tym samym wcześniejszą informację przekazaną przez samego Boehnera.
W czasie zwołanej w trybie pilnym konferencji prasowej Obama oświadczył, że w sobotę rano w Białym Domu ma się spotkać z liderami obu partii w Kongresie, którzy mają wyjaśnić, w jaki sposób zamierzają zapobiec groźbie niewypłacalności po 2 sierpnia.
Jeżeli Kongres nie podniesie do 2 sierpnia limitu długu Stanów Zjednoczonych, sięgającego już prawie 70 procent PKB, rząd nie będzie mógł dalej pożyczać i stanie w obliczu niewypłacalności. Biały Dom ostrzega, że może to doprowadzić do światowego kryzysu finansowego.
"Oczekuję, że przywódcy wyjaśnią, w jaki sposób zamierzają to osiągnąć w ciągu tygodnia. Naród amerykański oczekuje działania" - podkreślił Obama.
"Ostatecznie nie doszło do porozumienia"
W liście do kongresmenów Boehner zaznaczył, że wycofał się z negocjacji z Białym Domem, ponieważ "ostatecznie nie doszło do porozumienia". Dodał, że w zamian rozpocznie rozmowy z przywódcami Senatu, który jest kontrolowany przez demokratyczną większość. Republikański polityk zaznaczył, że "nigdy nie było blisko porozumienia", a z prezydentem Obamą mają "różne wizje kraju".
W czwartek amerykańskie media podawały, że Obama jest bliski uzgodnienia sprawy limitu zadłużenia z Boehnerem. Jeszcze tego samego dnia rzecznik Białego Domu Jay Carney oświadczył, że to nieprawda. Podobne oświadczenie złożył Boehner.
Podstawą ewentualnego porozumienia między Obamą a Boehnerem miał być kompromisowy plan, przewidujący redukcję wydatków rządowych o 3 biliony dolarów w ciągu 10 lat i podwyżki podatków w łącznej wysokości około biliona dolarów.