Prywatni inwestorzy stracą na greckich obligacjach. Do rozstrzygnięcia pozostaje tylko, ile miliardów euro.

Przywódcy państw strefy euro spotkają się w czwartek na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli, aby ustalić zasady kontrolowanego bankructwa Grecji. Eksperci spodziewają się do tego czasu gwałtownych zaburzeń na rynkach finansowych, przede wszystkim z powodu obaw inwestorów przed poniesieniem poważnych strat na posiadanych obligacjach.

Nie tylko podatnicy

Zapowiedź spotkania oznacza, że Niemcy, wbrew Europejskiemu Bankowi Centralnemu i większości krajów strefy euro, zdołały narzucić swój sposób rozwiązania greckiego kryzysu. Szczyt ma doprowadzić do zasadniczego ograniczenia długu Grecji, który już przekroczył 340 mld euro. Dzięki temu rząd w Atenach będzie w stanie samodzielnie udźwignąć ciężar obsługi swoich zobowiązań.

Jednak w przeciwieństwie do pierwszego pakietu pomocowego z maja zeszłego roku, tym razem znaczną część kosztów przejmą prywatne banki i fundusze inwestycyjne, a nie tylko europejscy podatnicy. Taki warunek postawił niemiecki Bundestag dla akceptacji kolejnego programu wsparcia Greków.

Na razie rozważane są dwie możliwości. Pierwsza zakłada, że Europejski Instrument Stabilności Finansowej (EFSF) zacznie skupować od prywatnych wierzycieli te greckie obligacje, których termin zapadalności przypada na nadchodzące miesiące. Ale nie zapłaci całej nominalnej ceny, tylko 70, a być może nawet jedynie 50 procent ich wartości. Resztę wierzyciele będą musieli spisać na straty.

Inna możliwość to zamiana przez banki posiadanych greckich obligacji na nowe, o znacznie dłuższym okresie zapadalności. Ale i w tym przypadku prywatni właściciele otrzymaliby w nowych papierach tylko część nominalnej wartości obligacji, które do tej pory mieli.

Szczegóły porozumienia dosłownie do ostatnich godzin przed szczytem będą uzgadniane przez ekspertów ministerstw finansów państw strefy euro.

– Dopóki wyniki spotkania nie zostaną ogłoszone, rynek finansowy będzie targany bardzo gwałtownymi wstrząsami – przewiduje Neil Shearing, ekspert londyńskiej agencji analitycznej Capital Economics.

Powodów do niepokoju jest kilka. Pierwszym jest wciąż niewiadomy poziom strat, jakie mieliby ponieść prywatni inwestorzy. Drugim – wymóg jednomyślnego poparcia wszystkich krajów strefy euro dla zmiany statusu EFSF tak, aby miał prawo skupować obligacje na rynku. Trzecim – reakcja EBC na postanowienia szczytu. Unijny bank centralny zapowiedział, że jeśli Grecja zostanie uznana za bankruta (a tak się stanie w razie wejścia w życie niemieckiego planu), to nie będzie udzielał nowych kredytów pod zastaw greckich obligacji. Gdyby nie zmienił zdania, banki Grecji z dnia na dzień stracą płynność.

Trzy dni na ustalenia

Jeszcze wczoraj prezes EBC Jean-Claude Trichet bardzo sceptycznie wypowiadał się o scenariuszu przejęcia przez prywatnych inwestorów części kosztów bankructwa dla Grecji. – Rozważanych jest nie mniej niż 36 sposobów takiego rozwiązania. Nie ma tu żadnej precyzji – oświadczył.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel daje swoim negocjatorom zaledwie trzy dni na dogranie wszystkich szczegółów, bo przedłużająca się niepewność może spowodować, że panika obejmie także inne kraje strefy euro. Aby do tego nie dopuścić, podczas czwartkowego szczytu zostanie podjęta decyzja o obniżeniu oprocentowania i wydłużeniu terminu spłaty kredytów, jakie od MFW i Unii Europejskiej otrzymały Irlandia i Portugalia. Jednocześnie nowy pakiet pomocowy dostanie także Grecja. Chodzi o 120 mld euro (wypłacane stopniowo do 2014 r.), w znacznym stopniu na dokapitalizowanie banków.

Bruksela ma też nadzieję, że przyjęciu w piątek przez parlament planu całkowitej likwidacji deficytu budżetowego do 2014 r. (za cenę 48 mld euro oszczędności) wystarczy, aby inwestorzy odzyskali zaufanie do Włoch. Możliwości finansowe strefy euro są zbyt skromne, aby uratować ten kraj przed bankructwem.