Lichwa w parabankach - Osoby niezamożne lub mające kiepską historię kredytową nie mogą liczyć na kredyt w banku. Stają się więc klientami parabanków, w których rzeczywista roczna stopa procentowa może przekraczać 30 tys. procent.
W internecie, na przystankach autobusowych i słupach energetycznych pełno jest ogłoszeń firm zajmujących się pożyczaniem pieniędzy osobom, którym bank odmówił udzielenia kredytu. Zwykle w tych reklamówkach wszystko wygląda bardzo zachęcająco: szybka pożyczka bez badania zdolności kredytowej czy sprawdzania w Biurze Informacji Kredytowej. Wiele osób daje się skusić.
– To najczęściej osoby mniej zamożne albo takie, które kiedyś straciły pracę i miały problem ze spłatą pożyczki bankowej. W desperacji zwracają się do firm parabankowych – mówi Jarosław Sadowski z Expandera.
Kwoty takich pożyczek zwykle nie są wysokie. W jednej z takich firm, SMS Kredyt, wartość pożyczki nie może przekroczyć 600 zł. – Klient, który pożycza 200 zł, po 15 dniach musi oddać 251 zł. Rzeczywiste roczne oprocentowanie takiego kredytu przekracza 24 tys. procent – mówi Jarosław Sadowski.
W Ekspres Kasie po 15 dniach trzeba oddać 250 zł, choć pożyczona kwota wyniosła 200 zł. Podobnie w firmie SMS365.pl. Jeszcze droższe są pożyczki w wysokości 600 zł. W takich przypadkach RRSO w parabankach przekracza 31 tys. proc.
Znacznie taniej jest w Providencie, który jest największą tego typu firmą na polskim rynku. Pod koniec ubiegłego roku firma miała 780 tys. otwartych umów kredytowych, a od początku swojej działalności w Polsce obsłużyła już 2,5 mln osób. Nominalne oprocentowanie wynosi tylko kilkanaście procent. – Provident znalazł sposób na obejście wymagań prawnych, wprowadzając opłatę za obsługę domową – mówi Jarosław Sadowski.
Przy kredycie rocznym w wysokości 1 tys. zł łączny koszt odsetek i prowizji to 325 zł. Do tego dochodzi rachunek za obsługę w domu – pracownik przyniesie pieniądze i będzie odbierał w ten sposób raty – w wysokości 544 zł. Przedstawiciele firmy twierdzą, że obsługa domowa nie jest obowiązkowa. – Przyznaję, że może się zdarzyć, iż nasz przedstawiciel nie poinformuje klienta o takiej możliwości, ale pracujemy nad tym, by do takich sytuacji nie dochodziło – mówi Tomasz Trabuć z Providenta.
Parabanki stosują także inne metody, aby zwiększyć koszt kredytu. Formix Finance oferuje bardzo atrakcyjne oprocentowanie, tylko 2,69 proc. rocznie, ale pobiera 5-proc. prowizję przed udzieleniem kredytu. – Już po podpisaniu umowy proponowany przez klienta sposób zabezpieczenia pożyczki może nie zostać zaakceptowany przez firmę. Wówczas klient pożyczki nie dostaje, otrzymuje jedynie zawiadomienie, a wpłacona zaliczka przepada – mówi Izabela Dąbrowska z Federacji Konsumentów.
PRAWO
Obowiązki instytucji pożyczających pieniądze
Parabanki działają w oparciu o kodeks cywilny, ale muszą się stosować do obowiązujących przepisów dotyczących kredytów konsumenckich. Maksymalne oprocentowanie udzielanych przez nie pożyczek nie może przekroczyć 24 proc., czyli czterokrotności stopy lombardowej NBP. Pozostałe koszty związane bezpośrednio z pożyczką nie mogą być większe niż 5 proc. jej wartości. Ten limit nie obejmuje ubezpieczenia i dodatkowych opłat np. za obsługę kredytu w domu.
Firma pożyczkowa nie ma obowiązku sprawdzania kredytobiorcy w Biurze Informacji Kredytowej, za to powinna informować go o wszystkich kosztach pożyczki – podać całkowity koszt kredytu, w umowie musi też być informacja o rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania. Pożyczkobiorca ma 10 dni na odstąpienie od umowy, o czym powinien być poinformowany przez instytucję, która pożycza pieniądze.