Średni dochód Polaków rośnie, ale nasza zdolność kredytowa spada. Aż w 16 spośród 23 sprawdzonych banków można dostać mniejszy kredyt w złotych niż rok temu. Przyczyną są rosnące stopy procentowe i rekomendacje KNF.
Najbardziej liberalnie liczona jest w tej chwili zdolność kredytowa w Raiffeisen Banku. Z raportu przygotowanego przez „DGP” wspólnie z Domem Kredytowym Notus wynika, że przeciętna trzyosobowa rodzina o łącznych dochodach w wysokości 5 tys. zł miesięcznie może liczyć w Raiffeisenie na kredyt o wartości ok. 500 tys. zł (przy założeniu, że jest zaciągany na 30 lat).
– To jeden z nielicznych banków, które w ostatnim roku złagodziły zasady obowiązujące przy obliczaniu zdolności kredytowej – mówi Michał Krajkowski z DK Notus.
Kolejnym jest Bank Pocztowy, w którym ta sama rodzina może otrzymać prawie 485 tys. zł kredytu. Te instytucje idą pod prąd ogólnej tendencji, bo zdecydowana większość banków w tym samym czasie zaostrzyła zasady obliczania zdolności kredytowej.
Rok temu do najbardziej liberalnych na rynku należał Polbank. – Obecnie przeciętny klient w tym banku otrzyma kredyt złotowy o wartości mniejszej o prawie 78 tys. zł niż rok temu – mówi Michał Krajkowski.
Na podobnie radykalne zaostrzenie kursu zdecydował się też Kredyt Bank, w którym maksymalna zdolność kredytowa przeciętnej rodziny zmniejszyła się w ciągu roku o prawie 75 tys. zł. W tym wypadku oznacza to spadek maksymalnego kredytu do zaledwie 362 tys. zł, co oznacza, że przeciętny klient w tej instytucji może otrzymać pożyczkę o 100 tys. zł niższą niż w najbardziej liberalnych bankach. – Jesteśmy teraz bardziej ukierunkowani na segment klientów średnio zamożnych i zamożnych i dlatego niektóre grupy klientów mają niższą zdolność kredytową – wyjaśnia Agnieszka Nachyła z Kredyt Banku.
Jeszcze mniejszy kredyt złotowy można dostać w BPH, Lukas Banku i BNP Paribas. Maksymalna kwota pożyczki dla przeciętnej rodziny wynosi w nich 335 – 344 tys. zł. W większości banków spadek maksymalnej zdolności kredytowej w porównaniu z ubiegłym rokiem nie przekracza kilku, kilkunastu tysięcy złotych.
– Główną przyczyną spadku maksymalnej zdolności kredytowej jest wzrost oprocentowania kredytów spowodowany wyższą stopą referencyjną WIBOR – mówi Michał Krajkowski. W ciągu roku stawka tego wskaźnika wzrosła do 4,69 proc., czyli o prawie 1 pkt proc. Z tego powodu wyższe są miesięczne raty i dlatego przeciętny kredytobiorca może liczyć na mniejszą pożyczkę. W niektórych instytucjach ten mechanizm przynajmniej w dużej części został zamortyzowany przez spadek marż bankowych. Na spadek zdolności kredytowej wpłynęły też rekomendacje KNF. Najnowsza z nich, S III, zmusza banki do takiego liczenia zdolności kredytowej, jakby kredyt miał być spłacony maksymalnie w ciągu 25 lat. – Ta zmiana może spowodować spadek maksymalnych dostępnych dla klientów kwot o 5 – 7 proc. – mówi Michał Krajkowski.
PRAWO
Nadzór finansowy jest coraz ostrożniejszy
Rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa całego systemu bankowego. Jednak ich skutki przekładają się na coraz większe wymagania w stosunku do zaciągających kredyty.
Nadzór bankowy wymaga, aby na obsługę kredytu pożyczkobiorca zarabiający średnią krajową lub mniej mógł przeznaczyć maksymalnie 50 proc swoich zarobków. W przypadku osób o wyższych dochodach ten limit wynosi 65 proc. dochodów. Kolejne restrykcje dotyczą kredytów walutowych. Maksymalna zdolność kredytowa, liczona dla pożyczek w euro, we frankach lub w dolarach, powinna być o 20 proc. mniejsza niż w złotych. Do tych przepisów nie stosuje się jedynie Polbank, który w euro jest gotów pożyczyć więcej niż w złotych. Bank jest zarejestrowany w Grecji i nie musi się stosować do wymagań KNF.