Podczas gdy greccy parlamentarzyści debatowali wczoraj nad planem oszczędnościowym premiera Georgiosa Papandreu, urzędnicy Unii Europejskiej kończyli rozmowy nad wyjściem awaryjnym, na wypadek gdyby szef greckiego rządu przegrał dzisiejsze głosowanie.
Choć przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso niezmiennie powtarza, że nie ma planu B, dyskusje nad nim trwają już od kilku tygodni, ujawnił Reuters, powołując się na trzy niezależne źródła ze strefy euro.
– Od pewnego czasu, mniej więcej kilku tygodni, myślimy o scenariuszach alternatywnych. Przy tego rodzaju sytuacji nie można sobie pozwolić na niemyślenie o tym, co będzie dalej – mówi Reutersowi jeden z urzędników uczestniczących w rozmowach o pomocy dla Grecji.
Plan B ma zapewnić Atenom płynność finansową, tak żeby z powodu nieotrzymania kolejnej, wynoszącej 12 miliardów euro transzy pomocy nie musiała ogłaszać niewypłacalności. Drugim celem – nawet jeszcze ważniejszym – jest to, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się greckiego kryzysu na inne zadłużone państwa – Irlandię, Portugalię i Hiszpanię, a także by nie odbił się on na europejskim systemie bankowym.
Szczegóły planu awaryjnego nie są na razie znane, wiadomo jednak, że różni się on od pomysłu przedstawionego w poniedziałek przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego, w którym banki miałyby połowę pieniędzy z wygasających greckich obligacji zainwestować w nowe, 30-letnie, a część w papiery innych krajów, które byłyby ich zabezpieczeniem. Nie polega on także na przyznaniu pożyczek przez samą Unię. – Taka opcja była dyskutowana parę dni temu, przed spotkaniem Eurogrupy w Luksemburgu 19 – 20 czerwca, ale – jak rozumiem – jest już nieaktualna – ujawnia drugie cytowane przez Reutersa źródło.
W przypadku czarnego scenariusza także Polska, która w piątek przejmuje przewodnictwo w UE, będzie miała swoje propozycje, dowiedział się „DGP” ze źródeł rządowych. W takiej sytuacji na poniedziałek zwołałaby posiedzenie ministrów finansów.
To, czy będzie ono potrzebne, okaże się dziś. Głosowanie nad planem oszczędnościowym zapowiada się bardzo nerwowo. Socjaliści Papandreu – PASOK – mają wprawdzie przewagę pięciu miejsc w 300-osobowym parlamencie, ale nie ma pewności, czy wszyscy oni poprą plan. Szczególnie że według sondaży dalszym oszczędnościom sprzeciwia się 70 – 80 proc. Greków.
Od wczoraj trwa 48-godzinny strajk generalny, a podczas kolejnej demonstracji przed budynkiem parlamentu doszło do zamieszek i policja użyła gazu łzawiącego. Plan Papandreu zakłada zaoszczędzenie – przy pomocy cięć, podwyżek podatków i prywatyzacji – 28 miliardów euro w ciągu pięciu lat. Ale dzisiejsze głosowanie to dopiero połowa. Jeśli plan zostanie przyjęty, posłowie będą musieli zatwierdzić przepisy wykonawcze, co może się okazać jeszcze trudniejsze. Jeśli na którymś etapie rząd polegnie, Grecja nie dostanie dalszej pomocy finansowej UE i MFW, bez czego najpóźniej w sierpniu nie będzie w stanie spłacać długów.
Chyba że pieniądze Atenom pożyczy ktoś inny. – Trudno uwierzyć, że żadna instytucja nie będzie gotowa udzielić Grecji dalszych kredytów – mówi cytowane przez Reutersa źródło. Chodzi przede wszystkim o Chiny, które w miniony weekend zadeklarowały, że nadal będą kupować obligacje państw Unii.