Komisja gospodarki odrzuciła wczoraj poprawki do prawa energetycznego zmuszające firmy energetyczne do odbierania energii elektrycznej z wiatraków. Przyjęte rozwiązania są sprzeczne z unijną dyrektywą dającą pierwszeństwo zielonej energii.
Zgodnie z obecnymi przepisami firma energetyczna ma prawo odmówić przyłączenia do sieci elektrowni wiatrowej, której moc przekracza możliwości przesyłowe operatora. O usunięcie tego przepisu od roku zabiegało Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. Poprawkę zgłosił SLD, ale przegrał.
– Usunięcie przepisu utrudniającego firmom energetycznym odmowę przyłączenia do sieci elektrowni wiatrowych ma na celu wymuszenie inwestycji w tę część infrastruktury przesyłowej, w którą operatorzy najmniej chętnie dziś inwestują – mówi Wojciech Sztuba, partner zarządzający spółki doradczej TPA Horwath zajmującej się energią wiatrową. Dodaje, że przepis ten jest także niezgodny z prawem europejskim.
Unijna dyrektywą zobowiązała państwa członkowskie do zapewnienia pierwszeństwa w przyłączaniu do sieci podmiotom wytwarzającym energię ze źródeł odnawialnych lub w tzw. kogeneracji (wytwarzanie energii elektrycznej w skojarzeniu z ciepłem).
Jednak zdaniem PSE-Operator, firmy, która zajmuje się przesyłem prądu, przepisy są przejrzyste i gwarantują dostęp do sieci.
– Przedsiębiorstwa energetyczne są zobowiązane do publikacji dostępnych mocy przyłączeniowych na okres kolejnych pięciu lat oraz wykazu podmiotów ubiegających się o przyłączenie z podaniem wielkości przyłączanych mocy i daty ich ważności – mówi Małgorzata Siekierska z PSE-Operator.
Jej zdaniem w przyszłości należy wprowadzić zasadę, według której wnioski o określenie warunków przyłączenia dla obiektów lokalizowanych w sieci o napięciu znamionowym 110 kV i wyższym będą rozpatrywane tylko do limitu dostępnej w danym okresie zdolności przyłączeniowej. I będą rozpatrywane w kolejności zgłoszeń.
Nieoficjalnie przedstawiciele firm energetycznych przyznają, że bronią się przed bezwzględnym obowiązkiem odbioru prądu z elektrowni wiatrowych także ze względu na ich nieprzewidywalność. Około 80 proc. pracujących w Polsce turbin to stare maszyny o bardzo słabej wydajności. O ile w Niemczech wiatraki muszą trzymać poziom napięcia w odchyleniu do 2,5 proc., o tyle te pracujące w Polsce mają odchylenia do 10 proc. To powoduje zaśmiecanie sieci – ubytki napięcia muszą być uzupełniane z innych, pewniejszych źródeł.
Ale sprawa ma jeszcze jedno dno. Bezwzględna gwarancja odbioru mocy wytwarzanej przez elektrownie wiatrowe, o co zabiegał SLD, otworzyłaby możliwość spekulacji gruntami pod ich budowę. W przeszłości zdarzało się wielokrotnie, że warunki przyłączenia do sieci otrzymywał podmiot, który wcale nie zamierzał stawiać wiatraków. Z decyzją operatora o odbiorze prądu szukał kupca na działkę, której wartość rosła wielokrotnie.
Energetyka wiatrowa jest obecnie najszybciej rozwijającą się gałęzią wśród odnawialnych źródeł energii. Turbiny wiatrowe wytwarzają w Polsce około 1 GW energii na prawie 37 GW produkowanych w całej gospodarce.