Zanim amerykańskie koncerny przeniosą do Polski swoje wieże wiertnicze, muszą mieć pewność, że ich zyski będą większe niż w USA. Aby tak się stało, trzeba dokładnie znać wielkość zasobów naszego złoża. Zanim to będzie możliwe, minie kilka lat.
Komunikat poszukującej gazu łupkowego firmy 3Legs Resources o tym, że złoże w Łebieniu na Pomorzu, w którym dokonała pierwszego poziomego odwiertu, jest zasobne w paliwo, podgrzał atmosferę. Dał nadzieję, że możemy odliczać miesiące do czasu, aż gaz z łupków popłynie naszymi rurociągami. To jednak nie nastąpi zbyt szybko, jeden odwiert to za mało, by szacować wartość czy zasobność złoża.
– Firmy, które otrzymały koncesję, na bieżąco przekazują do organu koncesyjnego wyniki przeprowadzonych badań, jednakże w chwili obecnej na ich podstawie nie jest możliwe oszacowanie zasobów gazu łupkowego – informuje biuro prasowe Ministerstwa Środowiska.
Ostrożna w ocenach jest także sama firma 3Legs. – Na obecnym etapie nie jesteśmy w stanie oszacować zasobów złoża. Więcej będziemy wiedzieć po dokonaniu drugiego poziomego odwiertu na terenie bałtyckiego basenu geologicznego. Nastąpi to w trzecim kwartale tego roku – mówi „DGP” Kamlesh Parmar, dyrektor polskiego oddziału firmy.
Jego zdaniem o przemysłowym wydobyciu gazu łupkowego ze złóż na Pomorzu będzie można myśleć dopiero za kilka lat.
Do tego czasu firmy poszukujące złóż tego paliwa muszą mieć pewność, że będzie im się opłacało inwestowanie w Polsce. Będzie to uzależnione m.in. od tego, ile gazu jest w polskich łupkach. Rozpiętość zasobności w basenach geologicznych eksploatowanych w USA jest ogromna. W jednych koszt wydobycia tysiąca metrów sześciennych wynosi 30 dolarów, a w innych dwa razy więcej. Do tego w Polsce nie są jasno określone opłaty za wydobycie, bo – zgodnie z prawem – ustala je minister środowiska, a nie ustawa. Dla wielu firm może być utrudnieniem w przygotowaniu dokładnego biznesplanu dla inwestycji w Polsce.
Tymczasem koszty, jakie wiążą się z wydobyciem gazu łupkowego, są ogromne. Maszyna do szczelinowania kosztuje około 100 mln dol. Nawet największe i najbogatsze koncerny wypożyczają ją, a to oznacza wydatek rzędu 20 tys. dol. dziennie. Płaci się bez względu na to, czy maszyna pracuje, czy też jest akurat transportowana. W Europie nie ma obecnie ani jednego takiego zestawu, więc koncerny poszukiwawcze będą musiały sprowadzić je zza oceanu. Nie zrobią tego, dopóki nie będą miały pewności, że zasoby złóż są wystarczająco bogate oraz że są gazociągi, którymi paliwo może być transportowane.
Jak wydobywa się gaz łupkowy
Pierwsze próby eksploatacji złóż gazu łupkowego miały miejsce jeszcze w pierwszej połowie XIX w. Przedsięwzięcie okazało się zbyt drogie. Sytuacja zmieniała się po tym, jak Amerykanie opracowali technologię wiercenia poziomego. Najpierw wierci się studnię – w Polsce złoża znajdują się na głębokości ok. 4 km, w USA i Kanadzie na około 2 km. Potem dokonuje się odwiertów poziomych i robi w skałach niewielkie otwory. Pod ogromnym ciśnieniem, pompowana jest w nie woda z piaskiem i dodatkiem chemikaliów. To powoduje, że gaz wypływa ze skały. Jedno złoże może być eksploatowane przez ok. 30 lat.