W kwietniu wzrost importu w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku wyniósł ponad 16,2 proc. Dobrze radzi też sobie eksport, który wzrósł o prawie 12 proc. Te dane pozytywnie zaskoczyły naszych ekonomistów.
Wszystko wskazuje na to, że koniunktura się nakręca. Deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł w kwietniu 959 mln euro wobec niemal 1,4 mld euro miesiąc wcześniej – wynika z podanego wczoraj bilansu płatniczego NBP. Poziom deficytu był zgodny z oczekiwaniami ekonomistów. Do jego spadku przyczyniła się głównie poprawa transferów bieżących z 280 mln euro do 585 mln euro (są to prywatne przelewy między Polską a zagranicą), a także wzrost salda dochodów (rozliczenia między polskimi a zagranicznymi firmami) z minus 1,3 mld euro do minus 1,2 mld euro.
W kwietniu wyraźnie przyspieszyły eksport i import. Pierwszy wyniósł 11,3 mld euro i był o 11,7 proc. wyższy niż przed rokiem. Import zwiększył się o 16,2 proc. – do niemal 12 mld euro. – Do wzrostu eksportu oprócz silnego ożywienia w Niemczech przyczyniła się także polityka pieniężna. Cykl podwyżek stóp procentowych nie spowodował znaczącego umocnienia złotego. Obecnie kurs euro/złoty kształtuje się znacznie powyżej poziomu opłacalności eksportu, który wynosi 3,6 zł – tłumaczy Jaku Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Dane o eksporcie zaskoczyły ekonomistów, bo poniedziałkowe informacje GUS wskazywały na znaczne spowolnienie jego wzrostu. Podobnie było w marcu, choć wtedy rozbieżności były jeszcze większe – dane GUS mówiły o przyspieszeniu eksportu, a NBP o spowolnieniu. Pod jednym względem są spójne – wzrostu importu.
– Na pewno wpływ na to ma wzrost konsumpcji prywatnej związanej z poprawą sytuacji na rynku pracy. Ale to, co pozytywne, to wzrost popytu inwestycyjnego – tłumaczy Agnieszka Decewicz, ekonomistka Pekao SA. Na tak znaczną dynamikę importu miał także wpływ wzrost cen surowców energetycznych na światowych rynkach. Jednak jak podkreślają eksperci, nie był on znaczny, bo surowce stanowią ok. 10 proc. importu ogółem.
Na razie na inwestycje decydują się przede wszystkim firmy duże, zatrudniające powyżej 50 osób. Kupują maszyny, urządzenia, środki transportu, co może świadczyć o wzroście zamówień.
– To, co dodatkowo warte podkreślenia, to dodatnie saldo inwestycji zagranicznych. Na to wpływ miały inwestycje bezpośrednie w wysokości niemal 1,5 mld euro i portfelowe w wysokości 1,2 mld euro. Świadczy to o tym, że dla inwestorów zagranicznych atrakcyjne są nie tylko polskie obligacje – podkreśla Agnieszka Decewicz.
Firmy z zagranicy w Polsce stawiają centra logistyczne i przenoszą tu swoje zaplecza informatyczne. Zgodnie z prognozami Pekao SA w całym roku wartość inwestycji bezpośrednich powinna wynieść ok. 10 mld euro. A to będzie to miało pozytywny wpływ na nasz rynek pracy.