Ponieważ urzędnicy boją się oskarżeń o korupcję, głównym kryterium decydującym o wyborze oferenta w większości zamówień publicznych jest niska cena - uważają eksperci. Ich zdaniem, takie podejście odbija się na jakości inwestycji. Prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa Wojciech Malusi powiedział PAP, że właśnie cena była decydująca w przypadku autostrady A2, której ukończenie przed Euro 2012 stoi pod znakiem zapytania.

Zdaniem Malusi chiński COVEC znacznie zaniżył kosztorysy i jego kłopoty z realizacją inwestycji były do przewidzenia. Jednak mimo to zdecydowano o zawarciu umowy z COVEC.

Malusi uważa, że kierowanie się przy zamówieniach publicznych jedynie ceną jest "idiotyczne". "Mocodawcy mówią, że najkorzystniejsza oferta to oferta najtańsza. Nieprawda! Nie da się wybrać oferty najkorzystniejszej, wybierając najtańszą" - ocenił prezes Izby.

Według ekspert ds. zamówień publicznych, redaktor naczelnej "Miesięcznika Zamówień Publicznych" Elżbiety Cierlicy prawo zamówień publicznych nie obliguje jednak inwestora publicznego do wyboru najtańszej oferty.

Oprócz ceny, kryterium może być jakość materiałów, doświadczenie wykonawcy, czy szybkość wykonania. O tym, co będzie najważniejsze przy rozstrzygnięciu przetargu decyduje zamawiający ustalając specyfikację istotnych warunków zamówienia. "Niestety cena jest zbyt często głównym kryterium przetargu. W efekcie do wykonania zamówienia używa się najtańszych materiałów, co odbija się na jakości" - powiedziała.

Zdaniem Cierlicy urzędnicy przywiązują największą uwagę do ceny, ponieważ ustawa o finansach publicznych nakazuje im oszczędne gospodarowanie pieniędzmi publicznymi. Ekspertka podkreśliła, że prawo zamówień publicznych nakazuje wykluczenie oferenta, który zaproponuje "rażąco niską cenę".

Także według Mirosława Barszcza z Business Centre Club (byłego ministra budownictwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego) cena jest zwykle najważniejszym warunkiem przetargów. "To obiektywne i przejrzyste kryterium, które jest najmniej ryzykowne, jeśli chodzi o odpowiedzialność urzędników za podejmowane decyzje. Wybierane są oferty najtańsze, w związku z tym nie zachodzi podejrzenie korupcji" - tłumaczył Barszcz.

Jego zdaniem, problem nie wynika z ustawy, ale praktyki. "Z przepisów trzeba korzystać w rozsądny sposób. Niestety urzędnicy są rozliczani z przestrzegania procedur, a nie z wykazywania zdrowego rozsądku. Nowelizacją ustawy nie da się tego zmienić" -powiedział Barszcz.

Były szef resortu budownictwa uważa, że sytuacja mogłaby się poprawić gdyby - paradoksalnie - poluzować rygory dotyczące zamówień publicznych i dać większą swobodę urzędnikom. "Chodzi o to, by rozliczać ich za realizowanie inwestycji zgodnie z interesem publicznym, w terminie, a nie tylko za ścisłe trzymanie się przepisów" - powiedział.

Mordasewicz zna przykłady dopuszczenia do wykonania zamówień, w których cena robocizny jest niższa od minimalnego wynagrodzenia za pracę

Także według eksperta z PKPP Lewiatan Jeremiego Mordasewicza urzędnicy boją się oskarżeń o to, że nie wybrali najtańszego rozwiązania. "Trudno sobie wyobrazić, by zamawiający nie dbał o cenę, ale równie ważna jest też efektywność ekonomiczna inwestycji, czyli np. trwałość rozwiązania, koszt konserwacji, czy długość gwarancji" - powiedział.

Mordasewicz zna przykłady dopuszczenia do wykonania zamówień, w których cena robocizny jest niższa od minimalnego wynagrodzenia za pracę. "Przyjęcie takiej oferty zakłada, że wykonawca nie płaci składek na ubezpieczenia społeczne" - powiedział Mordasewicz.

Wskazał, że najbardziej absurdalnym, ale częstym przypadkiem, jest zamawianie według kryterium najniższej ceny projektów autostrad i nadzoru nad ich budową. "Koszt projektu na przykład mostu, to ok. 2 proc. kosztu inwestycji. Dobry projekt pozwala jednak na kilkanaście procent oszczędności na kosztach wykonania. Oszczędzając na projekcie milion złotych trzeba się liczyć z kilkunastoma milionami dodatkowych kosztów wykonania inwestycji" - uważa ekspert.

Mordasewicz powiedział, że np. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych w Rzeszowie rozpisała przetarg na "nadzorowanie nadzorców", którzy - wybrani według kryterium najniższej ceny - nie sprawdzili się. Głównym kryterium nowego przetargu jest... najniższa cena.