W jego ocenie, zbyt wysoka skala podwyżek stóp może schłodzić gospodarkę, ale ich przyspieszenie ogranicza to zagrożenie. "Inflacja jest wyraźnie powyżej celu NBP i, w związku z tym, następują już reakcje w gospodarce. Oczekiwania inflacyjne wzrosły. Nie sposób nie zauważyć pojawiania się żądań płacowych - choć niekoniecznie są one już respektowane przez przedsiębiorców.
Widać, że producenci żądają dziś wyższych cen od konsumentów - ale to nie znaczy, że rynek nie zweryfikuje tego negatywnie, bo inni zaproponują np. niższe ceny. Jednak ryzyko z tym związane Rada musi brać pod uwagę, nie możemy w swoich decyzjach abstrahować od tego, co właśnie dzieje się w gospodarce" - powiedział Hausner w rozmowie z Obserwatorem Finansowym.
Według niego, główną strategią RPP jest jednak oddziaływanie na inflację w dłuższym czasie, a cel jest jasno określony - inflacja na poziomie 2,5%. W jego opinii, majowa decyzja o podwyżce stóp procentowych oznacza, że Rada wybrała sposób działania, który pomoże osiągnąć ten cel dzięki szybszym podwyżkom stóp o łącznie mniejszej ich skali. Gdyby władza pieniężna zwlekała z podwyżkami, to niewykluczone, że łączna skala dostosowania musiałaby być większa. "Mówiąc inaczej: główną przesłanką majowej decyzji nie były bieżące wydarzenia, tylko wybór pewnej linii polityki pieniężnej. Według mnie, powinniśmy już widzieć perspektywę zakończenia procesu zacieśniania polityki pieniężnej.
Skoro w projekcjach inflacji widać, że w horyzoncie oddziaływania naszych działań inflacja będzie schodziła do celu NBP, my powinniśmy zakładać przejście za jakiś czas do neutralnej polityki monetarnej. Pytanie, przy jakim poziomie stóp powinno to następować. Sądzę, że lepiej dla gospodarki byłoby, gdyby następowało przy odpowiednio niższych niskich stopach" - powiedział członek RPP.
Hausner nie obawia się, że zbyt wysoka skala podwyżek stóp może schłodzić gospodarkę. Zwraca uwagę na pojęcie potencjalnego tempa wzrostu gospodarczego, które punktu widzenia polityki pieniężnej jest ono definiowane bardzo prosto: to jest takie tempo wzrostu PKB, które nie wywołuje presji inflacyjnej. Nikt nie wie, ile dokładnie ono wynosi, ale bazując na doświadczeniu możemy wysnuć wniosek, że około 4-proc. tempo wzrostu nie powoduje silnego wzrostu cen.
"W związku z tym jeśli dysponujemy prognozami, które wskazują, że w drugiej połowie roku przekroczenie tej dynamiki jest mało prawdopodobne, a nawet możliwe jest jej lekkie obniżenie, to powinniśmy to brać pod uwagę w naszych decyzjach. To jest dla nas jakiś sygnał. Co prawda, nie widać na horyzoncie niczego, co zapowiadałoby jakąś dramatyczną sytuację, ale jeśli tempo wzrostu PKB miałoby być niższe o 1 pkt proc. od potencjalnego to my to musi jakoś uwzględniać" - tłumaczy Hausner. Członek Rady dodał, że w tym właśnie kontekście mówił o przyjętej przez RPP taktyce. "Ona zakłada przyspieszenie tempa podwyżek, co daje szansę na to, że ich łączna skala będzie mniejsza niż w przypadku, gdybyśmy z podwyżkami zwlekali" - podsumował.
Po trzech podwyżkach stóp procentowych w 2011 r. - w styczniu, kwietniu i maju - główna stopa procentowa (referencyjna) wzrosła z 3,5% do 4,25% obecnie.