Systemem EU ETS objętych jest ponad 12 tys. elektrowni i instalacji produkcyjnych w 27 państwach członkowskich UE, Norwegii i Liechtensteinie.
Polskie firmy mogły wyemitować w ubiegłym roku 205,3 mln ton CO2, wyemitowały niespełna 200 mln ton - wynika z informacji Komisji Europejskiej. Tymczasem w całym systemie handlu emisjami w UE (EU ETS) odnotowano w ubiegłym roku wzrost o ponad 3 proc. do 1 932 mld ton.
"Wzrost emisji w 2010 r. jest znakiem ożywienia gospodarczego, jednak nawet po przywróceniu normalnej sytuacji gospodarczej emisje objęte systemem EU ETS utrzymują się znacznie poniżej poziomu przewidzianego na okres handlu 2008-2012" - powiedziała we wtorek unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard.
"Dane wykazują, że niektóre sektory przemysłu w dalszym ciągu gromadzą nadwyżki uprawnień w celu wykorzystania ich w trzecim okresie handlu, poczynając od 2013 r." - dodała.
KE odnotowała też większe wykorzystanie międzynarodowych kredytów na emisję CO2. Ok. 51 proc. pochodziło z Chin, 20 proc. z Indii, 16 proc. z Południowej Korei, a 7 proc. z Brazylii, podczas gdy pozostałe 6 proc. z innych 20 państw.
Darmowe pozwolenia dla przemysłu w latach 2013-2020 będą przydzielane maksymalnie do wysokości tzw. benchmarków, czyli emisji dwutlenku węgla generowanych przez 10 proc. najbardziej wydajnych instalacji w UE. Następnie limity te (wyrażone w tonach CO2 na 1 produkt) będą przemnożone przez wielkość produkcji, co określi liczbę darmowych pozwoleń dla przedsiębiorstw przemysłowych.
Jednak nie wszystkie przedsiębiorstwa otrzymają darmowe pozwolenia w wysokości benchmarków - na to mogą liczyć przedsiębiorcy z sektorów zagrożonych tzw. carbon leakage, czyli przenoszeniem produkcji poza granice UE (gdzie nie ma limitów emisji CO2). Branże takie będą określane m.in. na podstawie wzrostu kosztów produkcji w związku z koniecznością zakupu pozwoleń na emisję. Reszta przedsiębiorców otrzyma pozwolenia w wysokości 80 proc. benchmarków w 2013 roku. Liczba ta będzie stopniowo maleć do 30 proc. w 2020 r. Brakujące pozwolenia firmy będą mogły kupić na rynku.
Kraje UE mają do 30 września dostarczyć KE dane dotyczące instalacji przemysłowych na swoim terenie. Na ich podstawie Komisja wyliczy w 2012 r. przydziały darmowych pozwoleń dla poszczególnych instalacji do 2020 r.
Obliczaniu benchmarków dla całej UE (a nie poszczególnych krajów) w oparciu o najbardziej przyjazne środowisku technologie w krajach rozwiniętych, sprzeciwiali się polscy europosłowie. Uważali, że polskie firmy będą musiały kupić więcej uprawnień na aukcjach ze względu na przewagę w Polsce starych i wysokoemisyjnych technologii węglowych. Ich zdaniem, nowe przepisy uderzą przede wszystkim w przemysł papierniczy, chemiczny, cementowy i ciepłownictwo.
W trosce o konkurencyjność unijnego przemysłu, w pakiecie klimatyczno-energetycznym UE z 2008 r. przewidziano, że część uprawnień w latach 2013 - 2020 będzie przyznawana za darmo w zależności od stosowanej przez firmy technologii: im mniej emisji CO2, tym większa część bezpłatnych praw do emisji. Nie dotyczy to elektroenergetyki, gdzie zasadą ma być zakup wszystkich pozwoleń na emisję z uwzględnieniem okresu przejściowego m.in. dla Polski.