Teraz się rozwijamy dzięki Euro 2012 i pieniądzom z Brukseli. Gdy one się skończą, wzrost PKB może spaść poniżej 4 proc.
Teraz się rozwijamy dzięki Euro 2012 i pieniądzom z Brukseli. Gdy one się skończą, wzrost PKB może spaść poniżej 4 proc.
Tegoroczne tempo rozwoju polskiej gospodarki szacowane przez sam rząd, ekonomistów i światowe instytucje finansowe na 4 – 4,2 proc. to dobry wynik. Ale tylko w teorii. Aby dogonić zachodnie gospodarki, powinniśmy rozwijać się w tempie przynajmniej 6 – 7 proc. PKB rocznie i – co więcej – mamy ku temu potencjał. – Aby go wykorzystać, należy uprościć system podatkowy, przyspieszyć wydawanie zezwoleń na inwestycje, zmniejszyć biurokrację, wprowadzić e-administrację i uelastycznić czas pracy – twierdzą zgodnie polscy ekonomiści.
Tegoroczny PKB Polski wyniesie 4,2 proc. – wynika z uśrednionej prognozy polskich ekonomistów ankietowanych przez „DGP”. Ten wynik będzie zasługą główie dużych inwestycji publicznych związanych z Euro 2012. Kiedy zostaną zakończone i częściowo wyschnie strumień środków płynących do nas z Brukseli, wzrost PKB w kolejnych latach może spaść nawet poniżej 4 proc.
Co gorsza, inwestycji infrastrukturalnych nie zastąpią inwestycje prywatne i bezpośrednie, bowiem firmy utraciły możliwość zaciągania niskooprocentowanych kredytów z niewielkimi poziomami zabezpieczeń.
– Przed kryzysem ryzyko było nisko wyceniane, dlatego nasze przedsiębiorstwa miały łatwy dostęp do taniego finansowania. Z tego samego powodu do Polski szerokim strumieniem napływały inwestycje bezpośrednie, co dodatkowo stymulowało gospodarkę i pozwalało się nam rozwijać zdecydowanie szybciej od krajów starej Unii – tłumaczy Aleksandra Świątkowska, ekonomistka banku PKO BP. Dodaje, że obecnie polskie firmy nie mają już co liczyć na tanie finansowanie, a gospodarka na wsparcie ze strony inwestycji zagranicznych. – W tej sytuacji jedyna nadzieja w szybszym rozwoju polskich przedsiębiorstw – mówi ekonomistka. Na razie wiele polskich firm działa na pół gwizdka. – Przedsiębiorstwa wykorzystują 70 – 75 proc. swoich mocy produkcyjnych, podczas gdy trzy lata temu było to 80 – 85 proc. Inwestycje prywatne rosną w tempie poniżej 5 proc. rok do roku, a przed kryzysem było to 15 proc. – wylicza Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku.
Aby rozruszać gospodarkę, potrzebna jest interwencja rządu. – Oczywiście nikt rozsądny nie oczekuje obniżenia podatków, bo w okresie zacieśniania polityki fiskalnej jest to niemożliwe – zaznacza Czerniak. Istnieje jednak cała lista barier, których szybka likwidacja przyczyniłaby się do poprawy działalności przedsiębiorstw. W dodatku większość z nich nie wymaga zaangażowania kapitałowego, a jedynie legislacyjnego. Bariery te wyliczyła już Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych, a nawet Bank Światowy.
– Należy przede wszystkim uprościć system podatkowy oraz skrócić czas wydawania zgód na inwestycje. Dotyczy to inwestycji zarówno polskich przedsiębiorstw, jak i zagranicznych – wyjaśnia Marcin Mrowiec, główny ekonomista banku Pekao SA. Zwraca jednocześnie uwagę, że zasady naliczenia i płacenia podatków są w Polsce bardzo skomplikowane, a przepisy nieustannie zmieniane, a przez to zagmatwane. Do tego dochodzi mnóstwo formalnych przeszkód, jakie trzeba pokonać przy nowych inwestycjach. W tej sytuacji przedsiębiorcy mają problem z zaplanowaniem rozwoju swoich firm na rok czy dwa, nie mówiąc już o strategii długofalowej.
Poważną barierą w rozwoju przedsiębiorczości są również mało elastyczne i skomplikowane przepisy dotyczące stosunku pracy, a także biurokracja. Tylko skromną część korespondencji z urzędami można prowadzić drogą e-mailową. A to znów przedsiębiorcom zabiera czas, który mógłby być wykorzystany na rozwój.
Zdaniem specjalistów wydatki na e-administrację zwróciłyby się państwu w ciągu około trzech lat – głównie dzięki większym wpływom z podatków oraz niższym kosztom tradycyjnej administracji. – I tu dochodzimy do sedna. Rzesze urzędników stawiają skuteczny jak do tej pory opór uproszczeniu podatków, przepisów dotyczących wszelkich sfer prowadzenia działalności gospodarczej i wprowadzeniu elektronicznej administracji. Bo to od utrzymania starego, niewydolnego systemu zależą ich miejsca pracy – mówi proszący o zachowanie anonimowości ekonomista.
PRAWO
Czarna lista barier dla przedsiębiorczości według PKPP Lewiatan
● KOSZTY – w porównaniu z innymi krajami UE wysokie koszty rejestracji i upadłości firmy, realizacji obowiązków podatkowych, prowadzenia dokumentacji pracowniczej, rozstrzygania sporów i dochodzenia należności;
● PODATKI – brak ujednoliconych stawek podatku VAT, brak noweli ustawy o podatku dochodowym wprowadzającej podział na podatek dochodowy od osób fizycznych i podatek dochodowy od przedsiębiorców, brak spójnej wizji systemu podatkowego; zbyt skomplikowane zasady naliczania i płacenia podatków; zbyt restrykcyjne zasady płacenia podatków;
● STOSUNKI PRACY – brak możliwości elastycznych form zatrudnienia, przeregulowanie stosunków pracownik – pracodawca, brak zachęt do motywowania pracowników do zwiększania kwalifikacji;
● ADMINISTRACJA – brak nowej ustawy o podpisie elektronicznym, raczkująca e-administracja, brak możliwości przesyłania do urzędów informacji kanałami elektronicznymi;
● POZWOLENIA NA BUDOWĘ – przewlekłość i nieprzewidywalność procedur administracyjnych; brak nowej ustawy o planowaniu przestrzennym, która pozwoliłaby na tworzenie wieloletnich planów inwestycyjnych i zachowanie ładu przestrzennego;
● FUNDUSZE STRUKTURALNE – brak informacji dłuższych niż na jeden rok o dostępnych funduszach, zbyt długie terminy oceny projektów, zbiurokratyzowanie wniosków.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama