Prezydent Bronisław Komorowski poinformował w czwartek, że zwrócił się o ocenę, czy przepisy prawne gwarantują odpowiednie korzyści Polsce z tytułu możliwej w przyszłości eksploatacji gazu łupkowego.

Prezydent - pytany na czwartkowej konferencji prasowej o kwestię wydobycia gazu łupkowego - podkreślił, że do eksploatacji tego gazu w naszym kraju jest jeszcze sporo czasu.

"W tej chwili zastanawiam się, czy polski system gwarantuje odpowiednie korzyści polskiemu budżetowi, polskiej gospodarce, polskim obywatelom" - mówił Komorowski.

Poinformował, że "poprosił o tego rodzaju ocenę polskiego systemu prawnego, aby wiedzieć więcej na temat tego, czy coś trzeba w tym zakresie poprawić, czy też nie".

Jak mówił, z tego, co wie, obecnie polski system prawny pod tym względem jest o tyle jednoznaczny, że oddziela dwie istotne kwestie, jakim są opłaty z tytułu uzyskania prawa do badania złóż, od prawa do ich eksploatacji.

Według Komorowskiego kwestia ta będzie zapewne także przedmiotem analiz rządowych. Podkreślił, że jeśli będzie potrzeba doprecyzowania czy wzmocnienia rozwiązań prawnych, to jest wystarczająca ilość czasu, aby to zrobić. "Ale nie słyszałem, aby ktokolwiek to w tej chwili planował" - dodał.

Sejm uchwalił nowe Prawo geologiczne i górnicze

W czwartek Sejm uchwalił nowe Prawo geologiczne i górnicze. Ustawa reguluje zasady wykonywania prac geologicznych, wydobywania kopalin ze złóż, podziemnego bezzbiornikowego magazynowania substancji oraz podziemnego składowania odpadów. Nowe przepisy dostosowują polskie prawo do unijnych dyrektyw regulujących warunki udzielania i korzystania z zezwoleń na poszukiwanie, badania i produkcję węglowodorów. Udzielenie koncesji na taką działalność będzie poprzedzone przetargiem.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił w czwartek, że zapisy Prawa geologicznego i górniczego mogą doprowadzić do tego, że złoża polskiego gazu łupkowego znajdą się w rękach osób, które "mają zupełnie inne interesy niż Polska".



Szef PiS zarzucił, że w nowej ustawie: nie powołano państwowej służby geologicznej, wprowadzono możliwości handlu koncesjami na wydobycie gazu i niewydobywania go po zakupie koncesji. Jego zdaniem, przepisy te mogą doprowadzić do tego, że złoża znajdą się "w rękach osób, które mają zupełnie inne interesy niż Polska", dla których "odkrycie w Polsce dużych złóż gazu łupkowego będzie zmianą na niekorzyść".

Zarzuty szefa PiS odpiera główny geolog kraju, wiceminister środowiska Jacek Jezierski. Według niego, zarzuty Kaczyńskiego są chybione. Jezierski podkreślił na konferencji prasowej, że "państwową służbą geologiczną od 1918 roku jest Państwowy Instytut Geologiczny i nic w tej sprawie się nie zmieniło".

"Nie zmieniły się zasady przyznawania koncesji"

Stwierdził też, że "nie zmieniły się zasady przyznawania koncesji; tak jak dotychczas udzielane są koncesje na poszukiwanie złóż, a potem osobna koncesja wydobywcza". Zaznaczył, że "jeśli firmy znajdą gaz, który w naszym kraju jest własnością Skarbu Państwa, będą musiały z państwem podpisać umowę na jego wydobycie - koncesję wydobywczą".

Jezierski pokreślił ponadto, że nie zmieniły się również zasady obrotu koncesjami i "tak samo poprzedni rząd, jak i obecny udzielają koncesji na poszukiwania i koncesje na wydobycie złóż". Przypomniał też, że koncesje nie mogą być "zamrożone", nie dają prawa do nieprowadzenia poszukiwań, czy niewydobywania złóż.

Według amerykańskiej Agencji ds. Energii (EIA), Polska ma 5,3 bln m sześć. możliwego do eksploatacji gazu łupkowego.

Koncesje na poszukiwania gazu niekonwencjonalnego ma w Polsce ponad 20 firm. Obejmują ponad 50 tys. km kw., głównie w pasie od wybrzeża Bałtyku w kierunku południowo-wschodnim, do Lubelszczyzny. Drugi obszar potencjalnych poszukiwań to zachodnia część Polski, głównie woj. wielkopolskie i dolnośląskie. Pierwsze wiercenia wykonało PGNiG w Markowoli na Lubelszczyźnie - gazu tam nie było. W lutym 2011 r. ślady gazu znaleziono koło Ustki w odwiercie zrobionym przez firmę BNK.