Banki zarabiają głównie na klientach, którzy nie spłacili zadłużenia w karcie kredytowej w okresie bezodsetkowym. Naliczają wówczas odsetki wynoszące zwykle 20 – 21 proc. Tyle samo każą sobie płacić od gotówki wypłacanej z bankomatów.
Na koniec 2010 r. w portfelach Polaków było 8,9 mln kart kredytowych, czyli o 18 proc. mniej niż rok wcześniej. Banki odbierały i nadal odbierają klientom karty, ale przede wszystkim te, z których nikt nie korzysta. Jest to również w interesie klientów.
– Nieużywana karta kredytowa jest bardzo droga. Trzeba zapłacić abonament miesięczny lub roczny, a nie ma żadnych z niej korzyści – mówi Michał Sadrak z Open Finance.

Do 90 złotych miesięcznie

Abonament może dochodzić do 90 zł rocznie. Tyle kosztuje karta Visa Classic w BOŚ. Może być ona o 20 zł tańsza, ale wówczas wyższe jest oprocentowanie zadłużenia na karcie. W pierwszym roku jej posiadania trzeba uiścić opłatę, ale już w kolejnych latach można zostać z niej zwolnionym, o ile wyda się 12 tys. zł w ciągu 12 miesięcy. Podobnie jest z Autokartą BPH, która kosztuje 85 zł rocznie, choć w tym przypadku już w pierwszym roku można uniknąć płacenia abonamentu.
W przypadku zdecydowanej większości kart kredytowych dostępnych na rynku istnieje mechanizm umożliwiający zwolnienie z opłat za kartę. Czasami jest ono uzależnione od miesięcznych wydatków kartą, a czasem od liczby transakcji kartowych. W BGŻ i Eurobanku wystarczy zrobić kartą trzy transakcje w ciągu pierwszych trzech miesięcy, by nie płacić abonamentu. W Alior Banku zwolnienie jest możliwe pod warunkiem dokonania czterech transakcji w miesiącu.

Pierwszy rok w promocji

Są jednak przypadki, gdy za kartę trzeba płacić. Tak jest w Lukas Banku, gdzie nie ma zwolnienia z opłaty i na kartę Maxima Plus klient musi wydać 25 zł rocznie. Podobnie jest w Allianz Banku – z tym że karta przez pierwszy rok w ramach promocji jest za darmo. Potem jednak bez względu na liczbę i wielkość transakcji płaci się za nią 25 zł rocznie.
Mechanizm, który daje szansę na zwolnienie z opłaty, jest o tyle ważny, że w kolejnych latach karty kredytowe zwykle kosztują więcej niż na początku.
– Niskie stawki za kartę w pierwszym roku to promocja, na którą banki chcą złapać klienta. Później zwykle jest drożej – mówi Michał Sadrak.
Opłata za kartę to niejedyny wydatek z nią związany. W 10 instytucjach trzeba zapłacić za ubezpieczenie karty na wypadek dokonania transakcji przez osoby nieuprawnione. W Millennium taka polisa kosztuje prawie 4 zł miesięcznie, a w Kredyt Banku nawet 5 zł. Także w największych instytucjach finansowych w Polsce posiadacze kart kredytowych mogą być zmuszeni do wykupienia dodatkowego ubezpieczenia (2 – 4 zł miesięcznie). Jednak część banków ubezpieczenie karty również bierze na siebie.
Jednak najbardziej kosztowne dla klienta są odsetki od kwot wydanych przy użyciu kartą, o ile nie zostaną one spłacone w tzw. okresie bezodsetkowym. Dlatego duże znaczenie ma to, jaki czas bank daje klientowi na spłatę. Najkrótszy okres bezodsetkowy proponuje BPS – 51 dni. W BNP Paribas Fortis klienci mają na to 10 dni więcej.
Często jednak klienci nie spłacają całego zadłużenia, tylko kwotę minimalną, wynoszącą zwykle 3 – 5 proc kwoty zadłużenia.
– Wówczas od pozostałej części zadłużenia są naliczane odsetki – i to od momentu, w którym klient dokonał zakupów. Karty kredytowe to dla banków biznes, który zaczyna się opłacać w momencie, gdy klient w terminie nie spłaci całego zadłużenia – mówi Michał Sadrak.
Tylko przy najdroższej w naszym zestawieniu karcie BOŚ za 90 zł rocznie zadłużenie na karcie wynosi 14,5 proc. Zazwyczaj odsetki są dużo wyższe, najczęściej zbliżone do maksymalnego poziomu dozwolonego przez ustawę antylichwiarską. Według niej maksymalne odsetki nie mogą przekroczyć czterokrotności stopy lombardowej NBP (dzisiaj 21 proc.).

Kosztowne wypłaty

Ze względu na wysokie odsetki duże znaczenie ma to, czy bank oferuje możliwość przekształcenia zadłużenia w karcie w kredyt gotówkowy, zazwyczaj tańszy. Niestety, takiej opcji nie oferuje aż połowa kart dostępnych na rynku. Również zwrot części pieniędzy wydanych przy pomocy kart kredytowych jest rzadkością na rynku.
– Taką możliwość daje siedem banków, a zwroty nie przekraczają 1 proc. wartości transakcji – mówi Michał Sadrak.
Niektóre banki zwracają więcej, ale za to tylko od płatności w wybranych sieciach sklepów albo w jednym rodzaju placówek (np. na stacjach benzynowych).
Warto też pamiętać, że bardzo kosztowne jest wykorzystywanie karty kredytowej do wypłaty gotówki. Banki bowiem uznają, że karty kredytowe służą do płatności. W rezultacie wypłata gotówki w bankomacie obarczona jest wysoką prowizją. Na dodatek naliczane są także wysokie odsetki – i to od momentu dokonania wypłaty.
Karta kredytowa / ST