Kontrowersyjne praktyki kredytowe, które rozmnożyły się przed kryzysem finansowym, tryumfalnie wracają w tym roku
Tak zwane kredyty kowentatywne (covenant-lite loans) zapewniające zabezpieczenie inwestorom, umowy dywidendowe w firmach kontrolowanych przez kapitał private equity i instrumenty trzeciej klasy były powszechnie krytykowane jako zbyt łatwe źródła kredytowania, które doprowadziły do krachu finansowego.
Sygnał alarmowy
Instrumenty te jednak wracają, bo rynki finansowe podźwignęły się z upadku, a ostatnich kilka miesięcy przyniosło gwałtowny wzrost liczby takich transakcji, ponieważ warunki rynkowe zaczęły sprzyjać korporacyjnym kredytobiorcom.
– Te struktury są sygnałem alarmowym dla wiarygodności kredytowej, tworzą bardzo niestabilny rynek. Struktura tych transakcji jest bardzo słaba – powiedział Dan Fuss, wiceprezes firmy Loomis Sayles, która zarządza aktywami. Od początku roku kredyty kowentatywne wyniosły łącznie w USA 30 mld dol. wobec 100 mld w całym rekordowym roku 2007 i 24 mld w drugim co do wartości roku 2006.
Takie kredyty zazwyczaj wykluczają klauzulę, która powoduje upadłość, jeżeli stan finansów firmy się pogorszy. Kredytodawcy boją się, że opóźniona upadłość może obniżyć wartość roszczeń, jeżeli firma zbankrutuje. Moody’s Investors Service ostrzegł, że kredyty kowentatywne „mogą położyć podstawy pod następny bolesny kryzys finansowy”.
Jednocześnie firmy wspierane przez kapitał private eqity pożyczają w tym roku w rekordowym tempie, by zapłacić specjalną dywidendę właścicielom. Obligacje z odroczonym terminem płatności dają możliwość podupadłym firmom płacenia wierzycielom w papierach dłużnych, a nie w gotówce.
Jak wydać pieniądze?
Odrodzenie tych praktyk to element fali refinansowania, która umożliwia firmom uzyskanie lepszych warunków i wypłacenie pieniędzy akcjonariuszom. – Dynamika popytu i podaży na rynku finansów lewarowanych otworzyły firmom drzwi do renegocjowania umów – powiedział Steven Miller, dyrektor zarządzający w firmie badawczej LCD należącej do Standard & Poor’s.
Inwestorzy detaliczni lokują gotówkę w funduszach inwestycyjnych, które kupują obligacje śmieciowe i kredyty lewarowane, ale niewiele jest fuzji i przejęć do sfinansowania. – Zarządzający portfelami są pod taką presją, by wydawać gotówkę, że wolą żyć z taką strukturą – powiedział Miller.
Jednak rynek stygnie. W ubiegłym tygodniu jedna transakcja z udziałem kredytów kowentatywnych została anulowana, a z dopięciem innych są ponoć problemy. Obrońcy kredytów kowentatywnych mówią, że zapobiegają one stratom inwestorów, ponieważ pozwalają kredytobiorcom, którzy popadli w tarapaty, przetrwać bez ogłaszania upadłości.