Minister skarbu Aleksander Grad powiedział w czwartek dziennikarzom, że w stoczni gdyńskiej budowane są statki i w związku z tym pracownicy, którzy odeszli z pracy mogą wrócić. Wyraził nadzieję, że we wrześniu będzie mógł to samo powiedzieć o stoczni w Szczecinie.

"Stocznia dzisiaj funkcjonuje, jest miejscem, gdzie nie tylko jest praca, ale gdzie widać wyraźnie, że budowane są statki, budowane są różne urządzenia" - powiedział Grad podczas briefingu prasowego w gdyńskiej stoczni.

Dodał, że w ostatnich dwóch latach prowadzono dyskusję: "czy warto w taki sposób prowadzić proces kompensacji, restrukturyzacji. Tutaj w Gdyni widać wyraźnie, że to był dobry kierunek. Dzięki temu dzisiaj stocznia na nowo żyje".

Grad wyjaśnił, że prywatni inwestorzy poczynili w stoczni inwestycje o wartości setek milionów złotych. "Każda z firm, która tutaj funkcjonuje (...) już zainwestowała dziesiątki milionów złotych i planuje kolejne inwestycje. Co najważniejsze, te firmy mają dobre, rentowne zamówienia, zarabiają na tym. (...) Dzisiaj państwo nie musi dopłacać do Stoczni Gdynia" - zaznaczył. Przypomniał, że kiedy stocznia była spółką skarbu państwa, znaczna część produkcji była nierentowna.

Szef resortu skarbu powiedział, że dziś w stoczni bezpośrednio przy produkcji pracuje ok. 1,5 tys. osób, i kolejne znajdują zatrudnienie. "Patrząc na skalę produkcji (...) jestem przekonany, że tutaj na wiele lat będą dobre miejsca pracy" - dodał.

Kluczowe aktywa stoczni w Szczecinie są wykupione przez Towarzystwo Finansowe Silesia

Pytany o sytuację stoczni w Szczecinie, Grad powiedział, że jej kluczowe aktywa są wykupione przez Towarzystwo Finansowe Silesia. "Spółka Silesia przygotowuje kompleksowy plan zagospodarowania tego terenu. Ma dzisiaj już inwestorów, z którymi przygotowuje umowy sprzedaży lub dzierżawy, na co najmniej pięć lat, by te firmy mogły inwestować. Jestem przekonany, że już we wrześniu tego roku będziemy mogli pojechać do Szczecina i również pokazać jak prywatny kapitał na tych aktywach buduje, tworzy nowe miejsca pracy i na tym zarabia. I jak zarabia skarb państwa" - zapowiedział minister.

Do 30 maja 2010 r. zwolniono wszystkich pracowników obu stoczni: z Gdyni - ponad 5 tys. pracowników, a ze Szczecina - blisko 4 tys. Sprzedaż majątku zakładów i zwolnienia pracowników były konsekwencją uznania przez Komisję Europejską za nielegalną pomocy finansowej udzielonej przez polski rząd obu zakładom. Szczegóły związane z wyprzedażą majątku zostały zawarte w tzw. specustawie stoczniowej.