Jesteśmy w stanie spełnić kryteria czasowe polskiego programu jądrowego i zmieścić się w szacunkach kosztów w granicach 3,5 mld euro za 1000 MW z elektrowni jądrowej - mówił we wtorek w Warszawie wiceprezes koncernu GE-Hitachi Danny Roderick.

GE-Hitachi(GEH) rozważa start w przetargu na dostawcę technologii do pierwszych polskich elektrowni jądrowych. "Z tego co dziś wiemy z rozmów z PGE (wybranej na inwestora elektrowni - PAP), to jesteśmy w stanie zmieścić się w tym przedziale" - powiedział na konferencji prasowej Roderick, pytany o szacunki PGE, według których koszt 1000 MW z siłowni powinien zamknąć się w kwocie 3,5 mld euro.

Zaznaczył jednak, że jest jeszcze za wcześnie by podać dokładniejsze dane, bo zbyt wiele ważnych czynników - jak lokalizacja i wynikające z niej konsekwencje, dotyczące np. systemu chłodzenia - nie jest jeszcze znanych.

Roderick zaznaczył, że koncern jest w stanie zaoferować w zależności od zapotrzebowania albo swój najnowszy produkt - projektowany dopiero modułowy reaktor ESBWR (Economic Simplified Boiling Water Reactor) albo starszy - ale jak zaznaczył pewny i sprawdzony - ABWR (Advanced Boiling Water Reactor). Podkreślił też, że oba modele mają najniższe prawdopodobieństwo uszkodzenia rdzenia z oferowanych bądź projektowanych obecnie reaktorów.

Jak mówił, w ciągu kilku tygodni Nuclear Regulatory Comission (dozór jądrowy USA - PAP) powinna wydać ostateczną licencję na ESBWR. GEH wystąpiło też o przedłużenie o 15 lat - do 2027 r. - licencji na użytkowanie reaktora ABWR.

Zgodnie z planami polskiego rządu, budowa elektrowni powinna ruszyć w 2016 r. a pierwszy reaktor ma zacząć działać przed końcem 2020 r. Zdaniem Rodericka, GEH jest w stanie wypełnić te warunki bez względu na to, czy budowałoby nowszy czy też starszy model reaktora.

"Pierwszy ABWR - a pierwsza budowa zawsze trwa dłużej - powstał dokładnie w planowanym terminie - 39 miesięcy od wylania betonu do załadunku paliwa. ESBWR jest znacznie uproszczony, teoretycznie czas ten powinien wynieść 36 miesięcy" - mówił wiceprezes GEH. Zastrzegł, że ze względu na to, że byłaby to pierwsza budowa takiego reaktora, firma daje sobie na nią 40 miesięcy. Roderick podkreślił, że terminy te spełniają kryteria, wyznaczone w planach strony polskiej.

Poinformował też we wtorek o podpisaniu porozumienia o współpracy z kolejną polską instytucją - Instytutem Energii Atomowej POLATOM. Według Rodericka, współpraca będzie dotyczyła głównie elementów cyklu paliwowego, czyli wytwarzania a potem przerabiania paliwa, w czym Instytut ma już doświadczenie. "Chcemy jeszcze podnieść poziom technologii Instytutu" - zaznaczył.

W styczniu GEH podpisało umowy o współpracy ze Stocznią Gdańsk, specjalizującą się w produkcji kotłów firmą RAFAKO oraz z kilkoma uczelniami z polskiego Wybrzeża. Według GEH, stocznia i RAFAKO mogłyby w przyszłości dostarczać ważne komponenty do budowy elektrowni jądrowych, a uczelnie m.in. kształcić personel. "Chodzi nam o strategiczne partnerstwo" - podkreślał we wtorek Roderick.

Przypomniał też o dotychczasowym zaangażowaniu koncernu w Polsce. GEH zatrudnia obecnie ponad 10 tys. pracowników, w tym ok. tysiąca inżynierów w dwóch centrach badawczo-rozwojowych i trzech fabrykach. Ma też kilka farm wiatrowych.

Na całym świecie w ciągu 60 lat koncern wybudował kilkadziesiąt reaktorów, najwięcej w USA, Japonii, Korei Płd. ale też w Niemczech, Holandii, Szwajcarii czy Hiszpanii. Obecnie buduje cztery reaktory ABWR w Japonii i na Tajwanie.

Potencjalnymi konkurentami GEH w Polsce w przetargu na technologię elektrowni atomowej są: koncern Westinghouse, oferujący modułowy reaktor AP-1000 oraz francuska firma Areva z reaktorem EPR.(PAP)

wkr/ drag/