W tym roku czeka nas wzrost płac i zatrudnienia. Zwiększa się też aktywność zawodowa osób przed emeryturą. Najprawdopodobniej RPP pozostawi w marcu stopy procentowe na niezmienionym poziomie – a to oznacza, że nie zdrożeją kredyty złotowe.
W tym roku czeka nas wzrost płac i zatrudnienia. Zwiększa się też aktywność zawodowa osób przed emeryturą. Najprawdopodobniej RPP pozostawi w marcu stopy procentowe na niezmienionym poziomie – a to oznacza, że nie zdrożeją kredyty złotowe.
Kiedy GUS ogłosił wczoraj kolejne makroekonomiczne dane, nad rządem Donalda Tuska zaświeciło gospodarcze słońce. I wszystko wskazuje, że im dalej w 2011 rok, będzie świeciło coraz jaśniej. A to dlatego, że wbrew temu, co dzieje się na świecie – brak stabilności, wzrost cen surowców i żywności – polska gospodarka rozwija się dziś stabilnie, a w drugiej połowie roku powinna wyraźnie przyspieszyć.
Choć zgodnie z prognozami wzrosło bezrobocie, to równocześnie rośnie aktywność zawodowa Polaków. Potwierdza to zarówno wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, jak i wskaźnik BAEL (badanie aktywności ekonomicznej ludności). Wprawdzie płace rosną wolniej, niż byśmy oczekiwali, a sprzedaż detaliczna jest niższa, niż prognozowano – ale i to ma swój dobry aspekt. Najprawdopodobniej RPP pozostawi w marcu stopy procentowe na niezmienionym poziomie – a to oznacza, że nie zdrożeją kredyty złotowe. – Uważamy, że kolejna podwyżka stóp nastąpi nie w marcu, a najwcześniej w kwietniu – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.
Eksperci zwracają uwagę na ton wypowiedzi prof. Marka Belki, prezesa NBP i przewodniczącego RPP, który w wywiadzie dla portalu Obserwator Finansowy stwierdził, że rada nie powinna podwyższać stóp lawinowo.
– Przewodniczący RPP może liczyć na poparcie prof. Adama Glapińskiego, prof. Anny Zielińskiej Głębockiej, Elżbiety Chojny-Duch i na pewno jeszcze któregoś z pozostałych sześciu członków RPP, być może prof. Jerzego Hausera – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Jednym z powodów wstrzemięźliwości RPP będzie zapewne niewysokie tempo wzrostu wynagrodzeń w przedsiębiorstwach. W styczniu średnia płaca w tym sektorze zwiększyła się o 5 proc. w porównaniu ze styczniem 2010 r. Realnie, czyli po odliczeniu inflacji, wzrost wyniósł 1,2 proc.
Szalę na korzyść gołębi w RPP przeważają również słabsze niż oczekiwano dane o sprzedaży detalicznej, która w styczniu zwiększyła się o 5,8 proc. w stosunku do stycznia ubiegłego roku, gdy w grudniu wzrost wyniósł ponad 12 proc. Ekonomiści prognozowali wyżej: 8,5 proc. wzrostu.
– Na tym, że wzrost był o 2,7 proc. niższy, zaważyło wprowadzenie podwyżki VAT od początku tego roku i ograniczeń w ulgach podatkowych od aut z kratką – mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA.
Samochody z kratką Polacy kupowali właśnie w grudniu, co zawyżyło statystyki sprzedaży (była ona w grudniu 2010 o ponad 40 proc wyższa niż rok wcześniej).
Mrowiec uważa, że jeszcze w lutym i marcu wzrost sprzedaży detalicznej będzie niski. W kolejnych miesiącach zdecydowanie przyspieszy, aż do 9 proc. w drugiej połowie roku. Uda się to, jeśli spadnie bezrobocie. W styczniu wyniosło 13 proc. – to wprawdzie o 0,1 proc. poniżej prognozy ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, ale o 0,7 pkt. proc. więcej, niż w grudniu.
Jak jednak twierdzą eksperci, w tym roku bezrobocie spadnie poniżej 12 proc., a na rynku pracy już widać spore ożywienie, co potwierdzają dane o zatrudnieniu i wskaźnik BAEL (badanie aktywności ekonomicznej ludności).
W styczniu przedsiębiorstwa zatrudniły 121 tys. nowych pracowników, dało to 3,5 proc. wzrost w porównaniu ze styczniem 2010 r i było powyżej oczekiwań ekonomistów. To efekt większej aktywności zawodowej Polaków, która zaczęła się już w czwartym kwartale 2010 r. Z opublikowanego wczoraj przez GUS wskaźnika BAEL wynika, że najbardziej aktywność wzrosła wśród osób starszych w wieku przedemerytalnym – o 1,4 proc. w stosunku do czwartego kwartału 2009 r. – do 65,3 proc. i wśród osób młodych wieku 25-34 lata – o 0,6 proc. – do 85,2 proc.
– W kolejnych miesiącach powinna jeszcze rosnąć. Przyczyni się do tego otwarcie rynku niemieckiego dla Polaków oraz wzrost zapotrzebowania przedsiębiorstw na nowych pracowników – twierdzi Marcin Mrowiec.
W tym roku powinniśmy także zobaczyć 6 – 7 proc. wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw, czyli 2 lub ponad 2 proc. powyżej inflacji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama