Nowelizacja rekomendacji S, która wejdzie w życie na początku przyszłego roku, najbardziej dotknie kredytobiorców w Katowicach, Szczecinie i Gdańsku. Rodziny, które zarabiają tam więcej, niż wynosi średnia krajowa, dostaną nawet o 80 – 100 tys. zł mniejszy kredyt we franku szwajcarskim czy euro – wyliczył Home Broker. Oznacza to, że stać ich będzie na mieszkanie o 15 – 20 metrów mniejsze, niż planowali.
Nowelizacja rekomendacji S, która wejdzie w życie na początku przyszłego roku, najbardziej dotknie kredytobiorców w Katowicach, Szczecinie i Gdańsku. Rodziny, które zarabiają tam więcej, niż wynosi średnia krajowa, dostaną nawet o 80 – 100 tys. zł mniejszy kredyt we franku szwajcarskim czy euro – wyliczył Home Broker. Oznacza to, że stać ich będzie na mieszkanie o 15 – 20 metrów mniejsze, niż planowali.
Obecnie trzyosobowa rodzina, której miesięczne dochody wynoszą 6,6 tys. zł netto, dostanie w banku kredyt we frankach o równowartości 630 tys. zł. Po wejściu w życie nowych przepisów już tylko 532 tys. zł. To efekt styczniowej decyzji Komisji Nadzoru Finansowego, zgodnie z którą banki będą bardziej rygorystycznie wyliczały zdolność klientów, którzy biorą kredyt w walutach obcych. Od nowego roku będą one musiały przyjmować maksymalnie 25-letni okres spłaty. Dziś większość instytucji finansowych rozkłada raty na 30 – 40 lat, a niektóre nawet na 50.
Dodatkowo KNF chce, aby na obsługę rat klient nie wydawał więcej niż 42 proc. swoich dochodów. Dziś to 50 proc.
– Dla tych, którzy planują zakup nieruchomości na kredyt, oznacza to weryfikację planów zakupowych – mówi Bartosz Turek z Home Broker. Największą korektę będą musieli przeprowadzić mieszkańcy Katowic i Szczecina, czyli miast, w których mieszkania są w miarę tanie, zaś zarobki wyższe niż przeciętnie. Na przykład rodzina w Katowicach, która przy obecnym systemie wyliczania zdolności kredytowej, mogłaby kupić 130 mkw., po wprowadzeniu zmian będzie mogła pozwolić sobie tylko na 110 mkw.
Przyszli kredytobiorcy z Warszawy i Sopotu, czyli miast, w których za metr kwadratowy trzeba zapłacić ponad 9 tys. zł – kupią mieszkanie średnio o 10 mkw. mniejsze.
Skala korekty może być mniejsza, jeśli spełnią się prognozy analityków i ceny nieruchomości zaczną spadać. Ostatnie raporty mówią nawet o 2-proc. spadku realnej wartości mieszkań.
– To bardzo prawdopodobne, bo podaż mieszkań już dziś w niektórych regionach jest wyższa niż popyt – mówi Bartosz Turek.
Tak jest w Katowicach, Poznaniu, Warszawie. Tylko w stolicy na klienta czeka obecnie ok. 3 tys. gotowych mieszkań, a deweloperzy ciągle budują nowe. Z danych GUS wynika, że w 2010 r. rozpoczęto w Polsce 158 tys. inwestycji, czyli o 10,6 proc. więcej niż w 2009 r.
Na spadek popytu wpłyną zmiany w przyznawaniu kredytów w ramach programu „Rodzina na swoim”, a także przewidywane podwyżki stóp procentowych. Ekonomiści prognozują, że do końca roku główna stopa może wzrosnąć z obecnych 3,7 nawet do 4,5 proc. A to oznacza wyższe oprocentowanie kredytów, a tym samym spadek zdolności kredytowej. Nawet w złotych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama