Hiszpanie chcą skupić 100 proc. akcji polskiego banku, a za jedną zaproponowali 226,89 zł. Takiej ceny rynek się spodziewał, jako że zbliżona jest ona do tej, którą Santander zgodził się zapłacić irlandzkiemu AIB za udziały BZ WBK. W rezultacie kurs akcji polskiego banku powoli rósł. Gdy opublikowano informację, że rywalizację o polski bank wygrał Santander, papier BZ WBK kosztował nieco poniżej 195 zł, a w piątek było to 217 zł. Wczoraj, kiedy Hiszpanie ogłosili wezwanie, cena papieru podskoczyła do 222,5 zł, czyli tylko o 2,5 proc.
Analitycy uważają, że Santander zaoferował godziwą cenę.
– To – biorąc pod uwagę wskaźnik cena do wartości księgowej – wycena wyższa o 10 – 15 proc. w stosunku do największych polskich banków – mówi Tomasz Bursa z Ipopema Securities.

Zaskakujący moment

O ile sama cena nie wzbudziła emocji, o tyle zaskakujący był moment ogłoszenia wezwania. Santander bowiem ciągle nie otrzymał zgody od Komisji Nadzoru Finansowego na przejęcie polskiego banku.
– Nic nie wskazywało, że Santander ogłosi wezwanie już w tym momencie – mówi Iza Rokicka z DI BRE.
Zazwyczaj instytucje decydują się na wezwanie na akcje wtedy, gdy już mają zgodę nadzoru.
– Ogłoszenie wezwania oznacza, że Hiszpanie spodziewają się decyzji KNF w najbliższym czasie. Chcą zakończyć transakcję jak najszybciej, żeby zagwarantować sobie kontrolę korporacyjną i prawo do dywidendy – mówi Kamil Stolarski z Espirito Santo Investment Bank.
Rzeczywiście Santander poinformował, że spodziewa się, że zgodę od KNF dostanie wkrótce, bo już 24 lutego. Taki też dzień wyznaczył na początek zapisów na akcje, które mają potrwać do 25 marca. Poza tym przedstawiciele Santandera wyjaśniają, że do ogłoszenia wezwania w tym momencie zobowiązali się w umowie, którą jesienią podpisali z AIB.

KNF ciągle bada

Tymczasem komisja nie potwierdza tej daty. Jak mówią jej przedstawiciele, wciąż trwają postępowania wyjaśniające, czy w czasie procesu nie zostało złamane prawo. Poza tym KNF wciąż bada, jaki wpływ na kondycję spółki, która przejmie polski bank, ma sytuacja na jej macierzystym rynku, czyli w Hiszpanii.
Hiszpanie zabezpieczyli się na wypadek sytuacji, gdyby KNF opóźniła decyzję. Z wezwania bowiem wynika, że dojdzie ono do skutku, jeżeli skupią więcej niż 70 proc. akcji oraz gdy otrzymają potrzebne zgody nadzoru. W razie opóźnienia decyzji komisji zagwarantowali sobie prawo do przesunięcia terminu rozliczenia transakcji (obecnie przypada on na początek kwietnia). W tej sytuacji na sprzedaż akcji zapisze się AIB, którego pakiet (nieco ponad 70 proc.) wystarczy do realizacji wezwania.
Irlandczycy zapewne zgodzą się poczekać. Mało prawdopodobne, aby z wezwania skorzystali inni akcjonariusze, gdyż wtedy zamroziliby akcje na dłuższy termin.
Bank Millennium również jest do kupienia
Grupa BCP, portugalski właściciel Banku Millennium, bada możliwość sprzedaży swoich udziałów w polskiej spółce – poinformowały trzy źródła rynkowe.
Grupa ma 65,5 proc. akcji Millennium. Rozpoczęło się szukanie potencjalnych kupców, BCP bada rynek – poinformowała osoba zbliżona do portugalskiej firmy, cytowana przez Reutersa. Nieoficjalnie mówi się, że BCP chce sprzedać również część udziałów w całej grupie. Do niedawna również nieoficjalnie mówiło się, że zarząd grupy negocjuje w sprawie wejścia rosyjskiego Alfa Banku do BCP.
Potencjalnych chętnych na zakup Banku Millennium może być kilku, wśród nich wylicza się m.in. PKO BP, BNP Paribas, a także Deutsche Bank i Intesę SanPaolo. Wycena giełdowa Millennium to obecnie 6,4 mld zł.
Wyniki finansowe banków / DGP