Pawlak uważa, że nie trzeba wprowadzać dodatkowego podatku od banków, ponieważ w Polsce działa Bankowy Fundusz Gwarancyjny. "Biorąc pod uwagę całokształt sytuacji na rynku finansowym, nie ma teraz takiej potrzeby" - powiedział minister gospodarki w poniedziałek podczas spotkania z dziennikarzami.
Wyjaśnił, że np. w Wielkiej Brytanii, podatek od banków wprowadzono, bo tam nie było odpowiednika polskiego BFG. Według Pawlaka, BFG jest kołem ratunkowym na wypadek turbulencji na rynku.
Za to według niego ustawowego uregulowania wymaga sprawa spreadów bankowych, czyli różnicy w cenie między sprzedażą a kupnem walut w przypadku spłaty kredytów walutowych. "Na pewno potrzebne jest uregulowanie relacji między klientami a bankami w zakresie kredytów walutowych, szczególnie, jeżeli chodzi o kształtowanie spreadów" - powiedział minister.
"Zebraliśmy opinie innych resortów. Technicznie nie jest to zbyt skomplikowane rozwiązanie. Dużo zależy od woli politycznej"
Pawlak poinformował też, że resort gospodarki przygotował projekt ustawy, dzięki któremu osoby spłacające kredyty zaciągnięte w obcych walutach odczułyby finansową ulgę. Projekt przewiduje możliwość spłaty kredytu bezpośrednio w walucie, w której zostały zaciągnięte kredyty albo po kursie średnim NBP, a nie jak obecnie rynkowym. Zdaniem wicepremiera rekomendacja S II (wydana przez Komisję Nadzoru Finansowego), która umożliwia spłatę kredytów bezpośrednio w walucie, nie została w pełni wdrożona. Zdaniem Pawlaka taka możliwość istnieje tylko teoretycznie.
"Zebraliśmy opinie innych resortów. Technicznie nie jest to zbyt skomplikowane rozwiązanie. Dużo zależy od woli politycznej. Jest to możliwe do przyjęcia nawet w pierwszym kwartale, jeżeli byłoby szersze porozumienie na ten temat" - powiedział wicepremier.
Dodał, że w ten sposób klienci banków mieliby możliwość wyboru najkorzystniejszego dla siebie trybu spłacania kredytu hipotecznego zaciągniętego w obcej walucie. Zaznaczył, że główne koszty kredytu powinny być związane z oprocentowaniem i prowizjami, a nie mało przejrzystymi mechanizmami kształtowania relacji kursowych.
"Trzeba brać pod uwagę, że dzisiaj transfer do OFE jest w dużej mierze robiony z długu"
Zgodnie z uproszczonymi szacunkami Ministerstwa Gospodarki, banki zyskują rocznie na spreadach walutowych ok. 1-1,5 mld zł. "To ta przestrzeń, w której możemy szukać kompromisu. Część z tych środków może pozostać u klientów, a część w bankach" - zapowiedział Pawlak.
Ponadto Pawlak powiedział, że rząd proponując zmiany w dzieleniu składek emerytalnych nie złamał umowy społecznej. Wicepremier wyjaśnił, że rząd jest odpowiedzialny za gwarancje wypłat emerytur i tego dotrzymuje.
"Trzeba brać pod uwagę, że dzisiaj transfer do OFE jest w dużej mierze robiony z długu. Można powiedzieć, że przyszłe pokolenia będą obciążone podatkami z tytułu przyszłych emerytur, ale jeszcze odsetkami od tych długów, które zostały zaciągnięte na transfer do OFE. Wtedy ten rachunek korzyści i kosztów wygląda nieco inaczej, niż gdyby to był transfer wyłącznie z nadwyżki budżetowej" - powiedział Pawlak.
Według niego kluczowe jest, aby emerytury były pewne i na przyzwoitym poziomie. "Mechanizm OFE może być tym elementem dodatkowym, wspierającym. Natomiast, jeżeli doszłoby do zachwiania równowagi i stabilności mogłoby się okazać, że wypłaty z OFE byłyby również bardzo zagrożone, chociażby poprzez spadek na rynkach finansowych i na giełdzie" - dodał.
Rostowski zapowiedział, że podatek bankowy może zostać wprowadzony jeszcze w 2011 roku
Rząd zamierza zmienić system emerytalny, by ograniczyć przyrost długu publicznego i deficytu. Zamiast 7,3 proc. składki do Otwartych Funduszy Emerytalnych ma trafiać 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. będzie księgowane na indywidualnych kontach osobistych w ZUS. Docelowo w roku 2017 r. OFE mają dostawać 3,5 proc. składki. Zmiany miałyby zacząć obowiązywać od 1 kwietnia 2011 r.
Premier Donald Tusk uzasadniając proponowane zmiany mówił w ubiegłą środę w Sejmie, że jeśli system emerytalny nie zostanie szybko zmieniony, to nawet w przypadku drastycznych cięć wydatków, dług publiczny będzie rósł.
W ubiegłym tygodniu minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że podatek bankowy może zostać wprowadzony jeszcze w 2011 roku. Uzyskane w ten sposób pieniądze nie trafiałyby do budżetu, ale byłyby odkładane na specjalnym funduszu. Służyłby on w przyszłości do ewentualnego ratowania banków.