Wygląda na to, że zadłużenie państwa bardziej martwi ekonomistów i hip-hopowców niż ministrów
Sprawa polskiego długu publicznego trafiła pod strzechy. W internecie można już posłuchać stosownej piosenki. Najwyraźniej sprawa jest oceniana jako tak poważna, że przestała być jedynie tematem dla ekspertów wtajemniczonych w meandry gospodarki, posługujących się niedostępną ogólnie wiedzą o liczbach, procentach i progach. I bardzo dobrze, bo trzeba ze wszystkich stron wywierać nacisk na rząd, który nie kwapi się do ograniczania rozdętych wydatków. A dług rośnie i rośnie.
Do tej pory zespoły hiphopowe śpiewały o blokowiskach, miłości i marzeniach. Ostatnio jednak DJ Funky Koval zamieścił w internecie swój teledysk o rosnącym zadłużeniu kraju. Ma ogromną widownię.
„Opowiem historię o długu publicznym, nazwijmy go dziś długiem kosmicznym. Za te pieniądze, to nie farsa, można wysłać Polaka na Marsa” – zaczyna DJ Funky Koval, a w refrenie stwierdza: „Gdy gram na basie, myślę jak Polska zadłuża się”. Być może niedługo powstaną protest songi o deficycie, bilansie handlowym, kursie złotego, imporcie czy reformie emerytalnej.
Podejmując temat zadłużenia, muzycy popularni podali sobie rękę z ekonomistami, którzy ostatnio intensywnie krytykują rząd w kwestii długu. Prawdziwa awantura wybuchła, gdy prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, stwierdził, że premier Tusk zadłuża gospodarkę bardziej niż Edward Gierek. – Po Tusku zostaną tylko drogi, długi i orliki – stwierdził. To był i dla premiera Donalda Tuska, i dla ministra finansów Jacka Rostowskiego siarczysty policzek. Przedstawiciele rządu zaczęli się odgryzać, kwestionując wyliczenia Rybińskiego. Padły zarzuty o liberalny populizm.
Ten, kto odczuwał święte oburzenie na ekonomistę, musiał jednak wczoraj stracić rezon, gdy minister Rostowski przyznał w Tok FM, że problem istnieje i ma na imię „samorządy”. Bo zadłużają się na potęgę, a rząd w praktyce nic z tym nie może zrobić. W efekcie deficyt całego sektora finansów publicznych „wyniesie w tym roku trochę ponad 100 mld zł”, czyli będzie o 20 mld zł większy niż ten założony w opublikowanym w sierpniu projekcie Wieloletniego Planu Finansowego. Taką kwotę zgubić w niecałe dwa miesiące, to dopiero osiągnięcie.
Politycy oczywiście nie dopuszczają do siebie myśli, że ktoś może ich ostrzegać czy krytykować bezinteresownie. Jarosław Gowin z PO mówił: „Wróble ćwierkają, że Rybiński myśli o stworzeniu ruchu społecznego.” Pod adresem DJ Funky Kovala podobne sugestie jeszcze nie padły.
Rybiński potrafił zachować rodzaj podziwu dla adwersarza: „Gratuluję posłowi Gowinowi, że rozumie język wróbli. Od czasów doktora Dolittle jest to wielki wyczyn” – powiedział w RMF FM. Gdyby tak jeszcze, oprócz mowy wróbli, wszyscy politycy rozumieli, jak poważnym problemem jest dług publiczny i że nie warto odkładać oszczędności i reform na po wyborach, czulibyśmy się zdecydowanie bezpieczniej.