Powód gwałtownego załamania wyników finansowych ubezpieczycieli jest jeden: pogoda. Z powodu majowych powodzi najmocniej ucierpi lider rynku, czyli PZU.
Jako jeden z pierwszych dużych ubezpieczycieli swoje wyniki za pierwsze półrocze zaprezentowała Warta. Jej spółka majątkowa odnotowała na koniec czerwca ujemny wynik techniczny (wskazuje na różnicę między zebranymi składkami a kosztami akwizycji, zawiązanymi rezerwami i wypłaconymi odszkodowaniami) na poziomie prawie 190 mln zł wobec 109,5 mln zł rok wcześniej. To zaważyło na słabym wyniki finansowym. W okresie od stycznia do czerwca TUiR Warta miało 52 mln zł straty netto wobec 18 mln zł przed rokiem.

Turów będzie kosztował

Z powodu ostrej zimy w pierwszym kwartale o 15 proc. wzrosła wartość wypłaconych odszkodowań – do prawie 3,4 mld zł. Marzenia ubezpieczycieli o dobrych wynikach zatopiły wiosenne powodzie. KNF szacuje, że na koniec lipca wartość szkód powodziowych przekroczyła 1 mld zł. – Wpływ pogody będzie mocno widoczny w wynikach za drugi kwartał – uważa Marcin Broda, analityk rynku ubezpieczeń z firmy Ogma.
Ostatni tydzień i powódź w Bogatyni pokazują, że wciąż należy się liczyć z wystąpieniem kolejnych jednorazowych wydarzeń, które będą ciągnęły wyniki branży w dół. Zniszczeniu uległa tama na zbiorniku w Niedowie, a woda zalała kopalnię węgla brunatnego Turów. Choć wartość zniszczeń nie jest jeszcze znana, to ich likwidacja będzie miała negatywny wpływ na wyniki za trzeci kwartał największych graczy. Liderem konsorcjum, które wzięło na siebie ubezpieczenie kompleksu energetycznego Turów, jest Ergo-Hestia, a uczestniczą w nim Warta, PZU oraz Allianz. 10 lat temu po awarii jednego z kotłów w elektrowni Turów wypłacono najwyższe w Polsce jednorazowe odszkodowanie w wysokości blisko 0,25 mld zł.
– Ubezpieczeniem objęte jest mienie kopalni i elektrowni Turów do wartości odtworzeniowej. Tama jest także ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej, ale w tym przypadku nie możemy o niej mówić. Jej zniszczenie to katastrofa spowodowana siłą wyższą – mówi Rafał Kaszubowski, prezes EIB, brokera ubezpieczeniowego, który odpowiadał za ubezpieczenie kompleksu.

Tracą na polisach OC

Dodatkowo sektor ubezpieczeń majątkowych boryka się z rosnącymi stratami na polisach komunikacyjnym. Z danych KNF wynika, że strata techniczna całej branży na polisach OC wyniosła w ubiegłym roku prawie 1 mld zł (przy 7,1 mld zł zebranej składki). Ponieważ szkodowość w tym roku nie spada, a ostra konkurencja na rynku hamuje wzrost cen, należy liczyć się z tym, że straty będą rosły.
– W porównaniu z Europą Zachodnią ubezpieczenia komunikacyjne są w Polsce wyjątkowo tanie. Cały polski rynek ma ujemną rentowność w segmencie polis OC. Nadrabia to polisami AC oraz dodatkowymi ubezpieczeniami oferowanymi klientom – mówi Maciej Jankowski, prezes Aviva Polska.
Dlatego w dłuższej perspektywie należy oczekiwać powolnego wzrostu składek. Szansą dla ubezpieczycieli jest kanał sprzedaży direct, który po osiągnięciu odpowiedniej skali jest tańszy od tradycyjnego. Pozwala też na większą elastyczność w dostosowywaniu składki do ryzyka wiążącego się z ubezpieczeniem danego pojazdu.
Szkopuł w tym, że udział sprzedaży direct w segmencie komunikacyjnym jest nadal mały. Z danych KNF i Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego wynika, że w 2009 r. za pośrednictwem tego kanału branża pozyskała blisko 2,5 proc. łącznej składki OC i prawie 1,7 proc. składki AC.