Firma EdF obiecuje, że połowa z 8 mld euro potrzebnych do budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej trafi do kieszeni polskich firm budowlanych.
Rząd chce, by prąd z atomu zaczął płynąć w gniazdkach już w 2020 r. Budową ma się zająć Polska Grupa Energetyczna, która partnera do realizacji programu jądrowego wybierze spośród trzech koncernów. O prawo do objęcia maksymalnie 49 proc. udziałów w spółce celowej starają się kontrolowany przez francuskie państwo EdF Westinghouse należący do grupy Toshiba oraz GE Hitachi.
Do ofensywy przeszli Francuzi, którzy są liderami w branży. Wybudowali 58 reaktorów atomowych we Francji i nimi zarządzają. Na całym świecie mają ich 70.
Philippe Castanet, prezes EdF Polska, w rozmowie z „DGP” twierdzi, że połowa z kosztów budowy elektrowni pozostanie w Polsce.
Polskie firmy, m.in. Polimex-Mostostal oraz Elektrobudowa, zbierają doświadczenia przy budowie elektrowni w Finlandii, którą realizuje Arreva, inny francuski koncern z branży jądrowej.
Francuzi najprawdopodobniej zaproponują Polsce budowę najnowocześniejszego reaktora wodno-ciśnieniowego pracującego w technologii EPR. Obecnie takie elektrownie powstają w trzech państwach: we Francji, Anglii, w Chinach. Ta ostatnia ma ruszyć już w 2014 r. EdF szacuje, że do 2020 r. na całym świecie będzie 10 takich jednostek. Z powodu komplikacji przy budowie pierwszego reaktora z serii EPR we francuskim Flamanville inwestycja może się opóźnić. O ile, jeszcze nie wiadomo. Wzrosły także koszty budowy. Z 3,3 mld euro w 2006 r. do 4 mld euro.
Sternik francuskiego koncernu szacuje, że koszt budowy jednego reaktora EPR dla Polski o mocy 1600 megawatów będzie podobny. Polska chce wybudować łącznie dwie elektrownie atomowe o mocy 6 tys. megawatów. To oznacza, że pierwsza z nich będzie wyposażona w dwie takie jednostki za ok. 8 mld euro.
– Cena rzędu 4 mld euro za jeden reaktor o tej mocy jest realistyczna – mówi Philippe Castanet.
Według niego termin uruchomienia pierwszej elektrowni w 2020 r. jest wyśrubowany, ale możliwy do realizacji.
– Jeszcze w tym roku powinny jednak ruszyć szczegółowe analizy lokalizacji dla przyszłej elektrowni, żeby do końca 2011 r. podjąć w tej sprawie ostateczną decyzję. Termin rozpoczęcia prac przy wylewaniu betonu pod fundament dla reaktora to najpóźniej 2015 r. – mówi nasz rozmówca.
Podobnie wypowiadają się konkurenci Francuzów. Westinghouse i GE Hitachi twierdzą jednak, że dysponują technologią, która umożliwia szybsze zakończenie inwestycji. Pozwala na to modułowa budowa reaktorów składanych z większych elementów.
Partner dla PGE ma być znany do końca tego roku. Niewykluczone, że z powodu wysokich kosztów budowy preferowany będzie koncern, który oprócz technologii zaoferuje wkład finansowy. EdF nie chce składać żadnych deklaracji.
– Jest za wcześnie, aby o tym mówić. Realizujemy jednak na świecie elektrownie, w których jesteśmy zaangażowani także finansowo – mówi Philippe Castanet.
Niewykluczone, że jedna, a być może i obie elektrownie, powstanie na północy Polski. Faworytem jest Żarnowiec, który w rankingu potencjalnych lokalizacji wskazanych przez Ministerstwo Gospodarki zajął pierwsze miejsce.