Wygląda na to, że strat związanych z powodzią nie uda się nadrobić dobrymi wynikami handlu zagranicznego. Wzrost gospodarczy w II kwartale może być niższy o 3 proc. – oceniają ekonomiści.
Handel zagraniczny ma wpływ na wzrost PKB, jeśli wzrost eksportu jest szybszy niż przyspieszenie w imporcie. Wtedy mamy do czynienia z tzw. dodatnim wpływem eksportu netto na wzrost gospodarczy. To głównie ten efekt spowodował, że polska gospodarka w 2009 roku uniknęła recesji. Słaby złoty pomagał eksporterom, ale też sprawiał, że import stawał się mało opłacalny. To w efekcie ograniczyło deficyt handlowy, w niektórych miesiącach Polska miała nawet nadwyżkę w obrotach towarowych z zagranicą.
Dodatni wpływ eksportu netto do PKB utrzymywał się jeszcze w I kwartale tego roku. Ale jest coraz bardziej prawdopodobne, że tego wyniku nie uda się powtórzyć między kwietniem a czerwcem. I to może być problem, bo część analityków liczyła po cichu na powtórkę z ubiegłego roku. Gdyby do tego doszło, prawdopodobieństwo utrzymania 3-proc. dynamiki PKB byłoby większe mimo negatywnych skutków powodzi.
Na razie jednak dane o handlu zagranicznym z pierwszego miesiąca II kwartału są niejednoznaczne. NBP opublikował wczoraj informacje za kwiecień. Wynika z nich, że zwolniły zarówno eksport, jak i import. W tym drugim przypadku wyhamowanie było większe, import w kwietniu rósł o 23 proc. w skali roku, podczas gdy w marcu było to około 27 proc. W eksporcie dynamika wyhamowała z 24 proc. do 21,5 proc. Efekt: deficyt handlu zagranicznego zmalał.
– Import jest nieco niższy od oczekiwanego, sądziliśmy, że będzie o około 200 mln euro większy. Być może to efekt niższego popytu w kraju – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.

Niepewne dane

Teoretycznie głębsze wyhamowanie tempa importu mogłoby świadczyć o tym, że jest szansa na większy wkład eksportu netto do PKB. Ekonomiści przestrzegają jednak przed wyciąganiem pochopnych wniosków. To może być zjawisko przejściowe – mówią.
– Dane NBP należy traktować jako informacje wstępne. Przy tym dotyczą one dopiero pierwszego miesiąca kwartału, więc dziś naprawdę trudno powiedzieć, jaki może być eksport netto w całym drugim kwartale – mówi Maciej Reluga, ekonomista BZ WBK. I dodaje, że według jego wstępnych szacunków obroty z zagranicą nie będą miały ani pozytywnego, ani negatywnego wpływu na PKB.
Piotr Soroczyński z KUKE spodziewa się, że ten wpływ będzie lekko dodatni, rzędu 0,3 – 0,4 proc. Dla porównania w I kwartale wyniósł 0,7 proc. Według ekonomisty w dalszej części roku nie ma jednak co liczyć na to, że handel zagraniczny będzie silnie wspierał wzrost gospodarczy.
– Firmy muszą odbudowywać swoje zapasy, to jest im potrzebne do prowadzenia normalnej działalności i może generować większy import – mówi Piotr Soroczyński.



Jaki popyt w Eurolandzie

Z drugiej strony szanse na duże przyspieszenie w eksporcie są nieduże. Nie ma pewności, że popyt w strefie euro szybko się odbuduje. Ekonomiści Invest-Banku zwracają uwagę, że może być z tym problem, bo w krajach Eurolandu (a to one są głównym kierunkiem polskiego eksportu) nadal jest nie najlepsza sytuacja na rynku pracy, a dodatkowym hamulcem mogą być programy oszczędnościowe ograniczające wydatki publiczne. Deficyt obrotów towarowych będzie stopniowo narastał.
Tym bardziej, jak mówi Piotr Soroczyński, szybko nie zobaczymy w wynikach handlu zagranicznego wpływu osłabienia złotego z maja i czerwca. Jego zdaniem może to nastąpić dopiero po 6 – 7 miesiącach – o ile w ogóle.
– Dlatego dobrze będzie, jeśli wkład eksportu netto do PKB będzie zerowy, a nie ujemny – mówi ekonomista KUKE.

Tempo zagrożone

Ekonomiści wątpią, czy uda się utrzymać 3-proc. tempo wzrostu PKB w II kwartale. Według Tomasza Kaczora z BGK dynamika może wynosić 2,1 – 2,3 proc. Taki może być krótkoterminowy efekt powodzi dla przemysłu i handlu. Już wiadomo, że sprzedaż detaliczna w kwietniu wypadła słabo przez żałobę narodową po tragedii w Smoleńsku. I mogła nie odrobić tych strat w maju i czerwcu.
A jeśli tak, to trudno liczyć na przyspieszenie popytu krajowego. To on ma przejąć od handlu zagranicznego rolę motoru polskiej gospodarki.