Czas na zarobek przyjdzie, gdy gaz zostanie już znaleziony i będzie wydobywany. Wówczas naliczane będą m.in. opłaty eksploatacyjne, za użytkowanie górnicze, podatki lokalne. I to będą korzyści Skarbu Państwa. Nie mówiąc już o tym, że będziemy mieli ten gaz na terenie Polski, na czym nam przecież bardzo zależy.
MICHAŁ DUSZCZYK: Amerykańskie prognozy, mówiące nawet o 3 bln m sześc. gazu łupkowego, który może znajdować się w Polsce, robią wrażenie. Część geologów podchodzi jednak do nich sceptycznie. Czy można dziś potwierdzić wiarygodność szacunków?
HENRYK JACEK JEZIERSKI*: Nie. Powstały one wyłącznie na podstawie porównania warunków geologicznych, jakie są w USA i w Polsce. Oczywiście naukowcy mogą mieć jakieś przewidywania, natomiast ja, jako główny geolog kraju, o zasobach mogę mówić dopiero wówczas, gdy mam dokumentację, która je potwierdza. Ponieważ nie mamy żadnych udokumentowanych złóż, mogę powiedzieć tylko, że zasoby gazu łupkowego w Polsce wynoszą zero.
Czyli na razie trzeba ostudzić hurraoptymizm?
Dobrze, że Amerykanie podali swoje szacunki, bo one spowodowały, iż staliśmy się atrakcyjnym rynkiem do inwestowania w poszukiwania. Ryzyko tych poszukiwań, podobnie jak koszty, jest ogromne i polskich podatników nigdy nie byłoby na nie stać.
Stać na nie m.in. amerykańskie firmy, które zdobyły większość koncesji poszukiwawczych. Ile Skarb Państwa zarobił już na ich sprzedaży?
Opłaty koncesyjne nie są duże, bo interesem Skarbu Państwa przy koncesjach poszukiwawczych nie jest zarabianie pieniędzy, tylko zachęcenie do zainwestowania w Polsce. I to się udało. Liczymy, że teraz firmy te zaangażują swoje pieniądze w prowadzenie ryzykownych prac geologicznych. Czas na zarobek przyjdzie, gdy ten gaz zostanie już znaleziony i będzie wydobywany. Wówczas naliczane będą m.in. opłaty eksploatacyjne, za użytkowanie górnicze, podatki lokalne. I to będą korzyści Skarbu Państwa. Nie mówiąc już o tym, że będziemy mieli ten gaz na terenie Polski, na czym nam przecież bardzo zależy.
Ale korzyści jest znacznie więcej. Zarobią ci, którzy będą sprzedawać lub dzierżawić tereny, na których będą prowadzone prace. Poza tym, gdy już rozpocznie się eksploatacja złóż, ktoś będzie musiał wykonywać setki otworów wiertniczych. To szansa dla rozwoju całej gałęzi przemysłu wydobywczego w Polsce. W efekcie pojawią się nowe miejsca pracy.
Jeśli poszukiwania zakończą się sukcesem, kiedy będzie mogło ruszyć wydobycie i kto będzie eksploatował te złoża?
Prawdopodobnie firmy, które mają koncesje na poszukiwanie. Prawo geologiczne i górnicze mówi, że kto udokumentował, ma pierwszeństwo w ciągu dwóch lat do wystąpienia z wnioskiem o eksploatację. Przetargi na złoża możliwe będą dopiero, gdy minie okres dwóch lat, a firma nie złoży wniosku.
O terminie rozpoczęcia wydobycia gazu trudno w tej chwili mówić. Na razie mamy etap prowadzenia prac poszukiwawczych, który zakończy się za pięć lat. Wtedy będziemy wiedzieli, czy w ogóle mamy złoża. Później kolejny etap to bardzo długotrwały proces uruchomienia złoża. Trzeba uzyskać zgody, wynegocjować warunki eksploatacji, przeprowadzić oceny oddziaływania na środowisko.
*Henryk Jacek Jezierski
wiceminister środowiska i główny geolog kraju