Złoty po kilku dniach panicznej wyprzedaży odzyskiwał siły i odrobił część strat, ale perspektywy nie są dobre. Na rynku długu panują nie najlepsze nastroje, a obroty są znikome.

Giełdy w USA w piątek nadal traciły, po panicznej wyprzedaży w czwartek. Gracze poznali również kluczowe dane z USA, gdzie stopa bezrobocia w kwietniu wyniosła 9,9 proc., wobec 9,7 proc. w marcu. Z kolei liczba miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wzrosła o 290 tys., podczas gdy w marcu wzrosła o 230 tys. po korekcie. Analitycy ankietowani przez agencję Bloomberg spodziewali się w kwietniu stopy bezrobocia w USA na poziomie 9,7 proc. oraz że liczba miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wzrośnie o 190 tys.

"Dopóki eurodolar nie będzie na poziomie 1,2880 nie ma szans na odbicie, a my jesteśmy daleko od tych poziomów. Analiza techniczna pokazuje krótkoterminowy trend spadkowy. Hasłem jest graj razem z rynkiem, więc można oczekiwać spadków, ale już nie tak stromych, tylko bardziej wypłaszczonych" - powiedział analityk Raiffeisen Bank Marek Nienałtowski.

Rynek spekuluje, że podczas planowanej konferencji grupy G7 może zapaść jakaś decyzja odnośnie prób osłabienia dolara.

Na rynku długu panują nie najlepsze nastroje, a obroty są znikome. "Rentowności są wyżej, ale nie potwierdzone przez duże obroty. Nie ma chętnych ani do sprzedaży, ani do kupna" - powiedział Marek Kaczor z PKO BP.

"Wzrosty wariantowości mogą być zniwelowane w przyszłym tygodniu, jeśli gracze wejdą na rynek. Jednak wszystko zależy od tego, co wydarzy się na świecie" - dodał.