Hollywoodzcy buchalterzy już zacierają ręce. „Iron Man 2”, który w piątek wchodzi na ekrany kin w Europie, szykowany jest na jeden z najbardziej kasowych hitów tego sezonu.
Przygody multimilionera Tony’ego Starka, który we własnoręcznie skonstruowanej zbroi walczy ze złem, mogą być dla wytwórni Paramount kolejnym finansowym sukcesem. Przeniesiona na ekran historia z publikacji wydawnictwa Marvel, jednego z potentatów amerykańskiego rynku komiksowego, już raz podbiła serca widzów. Nakręcony dwa lata temu „Iron Man” przyciągnął do kin tłumy widzów, zarabiając (przy budżecie wynoszącym ok. 140 mln dol.) ponad 585 mln.
To wystarczyło, by studio od razu rozpoczęło przygotowania do sequelu. Wszystko wskazuje na to, że twórcy „Iron Man 2” liczą na pobicie własnego wyniku. Koszt produkcji tego obrazu wyniósł 200 mln dol., a do grających główne role Roberta Downeya Jr. i Gwyneth Paltrow dołączyły kolejne gwiazdy: Mickey Rourke i Scarlett Johansson.

Jeszcze więcej herosów

Ekranizacje komiksów – w kinach obecne od kilkudziesięciu lat – są dzisiaj jednym z gwarantów kasowego sukcesu. Nic dziwnego, że największe amerykańskie wydawnictwa, czyli wspomniany Marvel i jego konkurent DC Comics, pełną parą weszły w produkcję pełnometrażowych opowieści o superbohaterach. Większość filmów współfinansowanych przez komiksowych potentatów z miejsca trafiała na szczyty box office’ów. Superbohaterowie okazali się prawdziwą żyłą złota dla obu wydawnictw. DC Comics, właściciel praw do postaci Batmana, zaangażował się m.in. w produkcję „Mrocznego rycerza” (2008). Film Christophera Nolana zarobił w kinach na całym świecie ponad miliard dolarów. To pułap, jaki udało się osiągnąć zaledwie pięciu produkcjom w historii.
Dla Marvela największym sukcesem była dotychczas produkcja trylogii o Spidermanie (szczegóły w ramce). Nie dziwi więc, że kalendarz filmowych produkcji Marvela jest zaplanowany na kilka lat do przodu. Do 2013 r. możemy oczekiwać premier filmów „Thor”, „Kapitan Ameryka” i „Avengers” oraz kolejnych części „Spidermana” i „Iron Mana”.

Niezależni też zarabiają

Jednak nie tylko superherosi przyciągają do kin komiksową publiczność. Hitami, choć nie tak spektakularnymi, stawały się także ekranizacje komiksów niezależnych, zwłaszcza te podpisane przez markowych reżyserów. Nakręcona przez Sama Mendesa „Droga do zatracenia” przyniosła ponad 180 mln dol. zysku. Oscar za zdjęcia i pięć kolejnych nominacji pozwalają zaliczyć ją do grona najbardziej dochodowych ekranizacji komiksu niezależnego.
Oczywiście nie każda ekranizacja komiksu kończy się sukcesem. W ubiegłym roku studio Dark Castle Entertainment potknęło się na filmie „Zamieć”, inwestując w jego produkcję 35 mln dol. Nie zwrócił się nawet w połowie. Nie zmienia to jednak faktu, że fala komiksowych produkcji szybko nie zniknie.
Batman wciąż liderem
Cykl filmów o Człowieku-Pająku okazał się największym dotychczasowym sukcesem Marvel Studios. Trzy części „Spidermana” nakręcone przez Sama Raimiego kosztowały łącznie blisko 600 mln dol. Ale przyniosły razem, bagatela, ponad dwa i pół miliarda dolarów zysku. Najbardziej dochodową okazała się część trzecia, która w kinach zarobiła 890 mln dol.
Ale i tak najbardziej dochodową serią komiksową w historii jest cykl o Batmanie. Nakręcone w latach 1989 – 2008 sześć filmów przyniosło razem 2,6 mld dol. Ponad jedną trzecią tej kwoty zarobił dwa lata temu „Mroczny rycerz”. Zyskowna była także, zrealizowana według komiksów Marvela, seria „X-Men”. Cztery filmy przyniosły łączny zysk 1,5 mld dol.