Na wykresie obrazującym poniedziałkową sesję na giełdzie próżno szukać echa sobotniej tragedii. Przez chwilę nerwowo było na rynku walutowym, ale na złotego wpłynęły pozytywnie wieści z Grecji i Węgier.
Na wykresie obrazującym poniedziałkową sesję na giełdzie próżno szukać echa sobotniej tragedii. Przez chwilę nerwowo było na rynku walutowym, ale na złotego wpłynęły pozytywnie wieści z Grecji i Węgier.
Indeks największych spółek – WIG20 – na koniec dnia miał wartość 2578,66 pkt po wzroście o 1,0 proc. To najwyższy poziom od sierpnia 2008 r.
– Sesja przebiegała bardzo spokojnie, obroty były dość przyzwoite. Nie widać było nawet, by krajowi inwestorzy powstrzymywali się od transakcji – mówi Paweł Bartczak, makler DM BZWBK.
Zdaniem specjalistów najbliższe dni powinny upłynąć pod znakiem oczekiwania na dane z USA, gdzie właśnie rozpoczyna się sezon publikacji wyników za pierwszy kwartał. W tym tygodniu inwestorzy dowiedzą się, jak w pierwszych trzech miesiącach radziły sobie takie instytucje jak JP Morgan, General Electric czy Bank of America.
Wpływ sobotniej tragedii był odczuwalny na rynku walutowym, ale reakcja była krótkotrwała – zaledwie pierwsze 15–20 minut handlu na rynku walutowym nosiło znamiona nerwowości. W tym czasie polska waluta straciła ok. 1,5 grosza do euro.
– Mieliśmy lekkie osłabienie złotego, ale to dlatego, że mniejsi gracze, być może nawet indywidualni, postanowiły sprzedać złotego – tłumaczy Marcin Żółtaniecki, diler walutowy Raiffeisen Banku.
Duże polskie czy londyńskie banki zachowały się wstrzemięźliwie, choć nieoficjalnie ekonomiści bankowi przyznawali, że poranne narady w sprawie możliwych scenariuszy rynkowych były nieco dłuższe niż zazwyczaj. O godzinie 17 za euro płacono 3,86 zł.
Specjaliści podkreślają, że sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby do tragedii doszło w trakcie działania rynków.
Polskiej giełdzie i walucie pomogły także wydarzenia weekendowe. Z jednej strony niedziela przyniosła rozstrzygnięcia w sprawie pomocy dla Grecji – Unia wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym pożyczy pogrążonym w długach Grekom 45 mld euro po stopie procentowej niższej niż rynkowej, co podziałało wzmacniająco na wspólną walutę. Z drugiej strony pozytywne informacje napłynęły także z regionu – na Węgrzech w niedzielnych wyborach zdecydowane zwycięstwo odniosła partia Fidesz, zdobywając 206 mandatów w 328-osobowym parlamencie. Podobnie jak w Grecji ta informacja pomogła lokalnej walucie i akcjom. Duża przewaga Fideszu ucieszyła inwestorów, gdyż ułatwi Węgrom utworzenie stabilnego gabinetu.
– Powód jest prosty: na Węgrzech to rząd – podobnie zresztą jak w Polsce – jest gwarantem i realizatorem polityki gospodarczej – uważa Marcin Żółtaniecki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama