Bank centralny oficjalnie wczoraj potwierdził: nie poprze rządowego wniosku o przedłużenie elastycznej linii kredytowej (FCL).
20,5 mld dolarów, które Międzynarodowy Fundusz Walutowy miał udostepnić Polsce na stabilizację złotego, może przepaść. Pod wnioskiem o linię kredytową muszą się bowiem znaleźć dwa podpisy: ministra finansów i szefa NBP.
Spór banku centralnego z resortem finansów toczy się w wyjątkowo niefortunnym momencie – w trakcie wizyty dyrektora zarządzającego MFW Dominique’a Straussa-Kahna. Storpedowanie przez Skrzypka wniosku o przedłużenie FCL nastąpiło wbrew stanowisku rządu, który uważa, że linia kredytowa może się nam przydać. Wiceminister finansów Dominik Radziwiłł rozesłał do mediów komunikat, w którym powtórzył to, co dzień wcześniej mówił DGP. Według niego linia kredytowa jest czymś w rodzaju ubezpieczenia, którego Polska potrzebuje.

Skrzypek nie chce kredytu

Według Radziwiłła w ocenie sytuacji nie jesteśmy odosobnieni. Spośród innych krajów, które zaciągnęły elastyczną linię kredytową, Meksyk już zwrócił się do MFW o przedłużenie jej na następny rok i taką zgodę uzyskał.
– Polska pozytywnie wyróżnia się na tle innych krajów. Dlatego dziękując za dotychczasową współpracę w ramach FCL, widzimy z naszej strony możliwość pomagania innym – mówił jednak wczoraj prezes NBP Sławomir Skrzypek.
Tutaj jednak rodzi się nowy konflikt z resortem finansów. Chodzi właśnie o kwestię obiecanego przez Polskę zasilenia MFW w dodatkowe pieniądze. Zobowiązują nas do tego decyzje Rady Europejskiej z marca i czerwca ubiegłego roku. Państwa członkowskie Unii zobowiązały się do proporcjonalnego zwiększenia zasobów MFW, by Fundusz miał pieniądze na sytuacje awaryjne. Choćby takie jak problemy z wypłacalnością Grecji.
Jednak wczoraj NBP zażądał specjalnej umowy z rządem, w której zamierza określić zasady wzajemnych rozliczeń.

Resort broni budżetu państwa

Ministerstwo Finansów nie zamierza się na to zgodzić. Według resortu propozycja NBP zmierza do tego, że wszelkie koszty, jakie wiązałyby się z udzieleniem pożyczki bankowi, miałby rekompensować budżet. Chodzi m.in. o koszty na różnicach kursowych: jeśli wycena udzielonej pożyczki byłaby w przeliczeniu na złote niższa w momencie jej spłaty, wówczas Skarb Państwa miałby dopłacić różnicę NBP. Nie miałby natomiast prawa do zysków na różnicy kursowej.
– Propozycja złożona przez bank centralny jest dla nas po prostu nie do przyjęcia – mówi nam anonimowo jeden z urzędników MF. I dodaje, że bank centralny z mocy prawa ma obowiązek pokrywać wydatki związane z naszym członkostwem w Funduszu z własnych środków. I powinien robić to bezwarunkowo.

Zagrożone rezerwy

W oficjalnym komunikacie Ministerstwo Finansów podało, że porozumienie proponowane przez bank centralny może spowodować duże, trudne do oszacowania potencjalne zobowiązania Skarbu Państwa.
Co na to NBP? Prezes Skrzypek w rozmowie z portalem banku centralnego nazwał proponowaną umowę ustaleniami technicznymi. I dodał, że negocjacje z rządem w tej sprawie już się kończą. Jednak na pytania, w jakiej kwocie NBP jest w stanie zasilić Fundusz i co będzie źródłem tej pożyczki, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Ekonomiści szacują, że może to być kilkaset milionów euro, a źródłem byłyby rezerwy walutowe.
20,5 miliarda dolarów wynosi linia kredytowa w MFW, którą Polska może stracić