Boom na budowę farm wiatrowych trwa u nas mimo kryzysu. W ciągu roku liczba pozwoleń na przyłączenie wiatraków do sieci energetycznej uległa podwojeniu.

"Jesteśmy skazani na odnawialne źródła energii, bo paliwa kopalniane są coraz droższe, w przeciwieństwie do wiatru. Dlatego rośnie zainteresowanie farmami wiatrowymi" - mówi "Rzeczpospolitej" Paweł Sułkowski, właściciel firmy Swind z Radomia. Buduje i produkuje małe elektrownie wiatrowe. Popyt na nie rośnie nie tylko w Polsce - Swind eksportuje urządzenia na Litwę, a w planach ma wejście na rynek amerykański.

"Moja najmniejsza turbina potrafi zapewnić energię dla przeciętnego gospodarstwa domowego" - zapewnia Sułkowski, który jeszcze cztery lata temu wytwarzał kompozyty dla jachtów, ale przekonał się, że bardziej opłaca mu się produkować części dla elektrowni wiatrowych. Teraz sprzedaje już kompletne wiatraki. Największe interesy na wiatrowej energii chcą robić koncerny energetyczne, zakłady przemysłowe i fundusze inwestycyjne. Liczba pozwoleń na przyłączenie elektrowni wiatrowych do polskiej sieci przesyłowej wzrosła w ciągu roku niemal o 100 proc. Gdyby wszystkie zostały uruchomione, pokrywałyby jedną trzecią krajowego zapotrzebowania na prąd.