Poprawiający się stan gospodarki światowej w końcu skłoni banki centralne strefy euro i Szwajcarii do podwyżek stóp. Ale wynikający stąd wzrost rat kredytów w tych walutach nie będzie bolesny.
Kryzys zmniejszył zainteresowanie Polaków kredytami w walutach obcych, ale nadal ok. 20 proc. nowych pożyczek udzielanych jest we frankach i euro. Tylko w III kwartale banki pożyczyły Polakom równowartość 2 miliardów złotych w tych walutach, natomiast kilkaset tysięcy rodzin spłaca kredyty walutowe zaciągnięte przed kryzysem i na jego początku.
Dlatego tak ważne z ich punktu widzenia są doniesienia o działaniach banków centralnych w strefie euro i Szwajcarii. Wczoraj Szwajcarski Bank Centralny pozostawił główną stopę na rekordowo niskim poziomie (0,25 proc.) i dał do zrozumienia, że nie rozważa na razie podwyżek z powodu deflacji i recesji. Ale nic nie trwa wiecznie – w przyszłym roku szwajcarska gospodarka ma się już rozwijać, a ceny zaczną rosnąć.
– Stopy procentowe w Szwajcarii nie wzrosną wcześniej niż w czerwcu, a i to nie jest bardzo prawdopodobne – mówi Jakub Borowski, ekonomista Invest Banku.
Jego zdaniem warto pamiętać o tym, że posiedzenia tamtejszego banku centralnego nie odbywają się tak jak w Polsce co miesiąc, ale co kwartał. Dlatego, jeżeli sytuacja gospodarcza będzie się poprawiać szybciej, stopy mogą pójść w górę w połowie 2010 r.
Ważne jest jednak też to, co będzie robił Europejski Bank Centralny. Oczekiwania ekonomistów są dość rozstrzelone – z danych agencji Bloomberg wynika, że są tacy ekonomiści, którzy nie przewidują podwyżek stóp w strefie euro.
– EBC podwyższył prognozy wzrostu gospodarczego, nie zmieniając perspektyw dla inflacji, a to oznacza, że moment podniesienia stóp można odłożyć w czasie – mówi ekonomista Invest Banku.
Jego zdaniem niewykluczone są podwyżki, ale kosmetyczne – o góra 0,5 pkt proc. Jednak sporo analityków spodziewa się większych zmian. Zgodnie z prognozami ekonomistów na koniec przyszłego roku stopa Euribor wyznaczająca poziom oprocentowania kredytów w euro może wynieść 1,6 proc. wobec 0,8 proc. dziś. Jeszcze większy ruch przewidywany jest dla rynkowej stopy procentowej we franku – z 0,3 proc. dziś do 1,25 proc. w grudniu 2010 r.
To oczywiście oznacza wyższe raty dla posiadaczy kredytów, ale z odsieczą może im przyjść wzmacniający się złoty. Dobra kondycja gospodarki i relatywnie wysokie stopy procentowe mogą skłaniać światowych inwestorów do zakupów polskiej waluty. Dlatego ekonomiści nie mają wątpliwości – w 2010 roku złoty umocni się do euro i do franka o ok. 10 proc.
Jeżeli wszystkie te prognozy się sprawdzą, to rata kredytu w euro zaciągnięta latem tego roku wzrośnie w grudniu 2010 r. o niecałe 10 zł, ale co ważne – zanim rata wzrośnie, na początku roku spadnie.
Podobny scenariusz rysuje się dla posiadaczy kredytów we frankach – na początku 2010 roku spadek miesięcznej raty wskutek umocnienia złotego i niskich stóp, a w II połowie roku – wzrost. Efekt netto: rata wyższa niż obecnie o niecałe 50 zł.
Jak wygląda przyszłość dla kredytobiorców w złotych? Ekonomiści przewidują 1-2 podwyżki stóp NBP (w sumie o 0,5 pkt proc.).
Osoby, które zamierzają wziąć pożyczkę na zakup mieszkania, ucieszą spadające marże kredytów w złotych.
– Mediana marż bankowych wynosi obecnie 2,5 proc. – mówi Jarosław Sadowski z Expandera. Dla kredytów w euro wynosi ona 3,3 proc., a we frankach – 3,8 proc.